piątek, 28 lutego 2014

Pharmaceris A Multilipidowy krem odżywczy do twarzy

Dziś druga część opowieści z cyklu Pharmaceris A. Tym razem jednak będzie mowa o nieco bardziej treściwej propozycji wspomnianej marki dermokosmetyków aptecznych. Czy sprawdziła się u mnie równie dobrze jak lekka wersja z filtrem, KLIK? Zapraszam.



Producent wskazuje, iż Multilipidowy krem odżywczy polecany do codziennej pielęgnacji skóry nadwrażliwej i podatnej na alergię, z tendencją do przesuszania, łuszczenia i szorstkości. Delikatny krem o wysokiej 8,5% zawartości dermo-lipidów doskonale odżywia i natłuszcza skórę, wzmacniając jej płaszcz hydrolipidowy oraz tworząc skuteczną barierę przed utratą wody i przesuszeniem. Kwas hialuronowy oraz woski roślinne eliminują uczucie suchości i szorstkości. W połączeniu z naprawczymi peptydami regenerują naskórek wyraźnie poprawiając jego elastyczność i gładkość. Zaawansowana naukowo, innowacyjna formuła Immuno-Prebiotic ukierunkowana jest na regulację systemu immunologicznego skóry i łagodzenie podrażnień.  Stymuluje wzrost ochronnej,  fizjologicznej mikroflory naskórka, zmniejszając nadwrażliwość skóry. Aktywnie zapobiega podrażnieniom, zaczerwienieniom, świądowi oraz pieczeniu, wpływając na zdrowy wygląd i stan skóry. Krem szybko się wchłania, nie zatyka porów i nie powoduje powstawania zaskórników. Stanowi doskonałą bazę pod makijaż. Krem jest hipoalergiczny, nie zawiera parabenów, alergenów oraz kompozycji zapachowej.
  Składniki aktywne:
  • formuła immuno-prebiotic - formuła łagodząca podrażnienia i zmniejszająca nadwrażliwość skóry;
  • Leukine-Barrier formula - formuła ukierunkowana na regulację systemu immunologicznego skóry i łagodzenie podrażnień;
  • 8,5% dermo-lipidów - grupa składników odżywczych o właściwościach regenerujących, nawilżających i natłuszczających skórę, tworząca barierę przed utratą wody i przesuszeniem naskórka.

Krem otrzymujemy w 50 ml opakowaniu typu airless. Takie rozwiązanie opakowaniowe jest moim ulubionym. Tubka umieszczona była dodatkowo w kartoniku. Wygląd kosmetyku oceniam jako typowo apteczny, czytelny i schludny. Pompka działa sprawnie, dozując żądaną przez nas ilość kremu. Preparat nie ma zapachu. Konsystencja jest bogata, ale przy tym dość lekka. Krem wchłania się bardzo szybko, pozostawiając na skórze ochronną warstwę. Używałam tego specyfiku głównie na noc celem odżywienia i zmiękczenia cery. Czasem aplikowałam go też na dzień - współgrał z makijażem, nie pozostawiał na skórze tłustej warstwy. Podsumowując, krem sprawdził się u mnie tak samo dobrze jak jego kolega na dzień :) Planuję powrót za rok, w okresie zimowym.
Krem kupiłam w aptekagemini.pl za około 30 zł, także cena na plus, biorąc pod uwagę wysoką wydajność. Znacie ten krem? Jak sprawdził się u Was?

wtorek, 25 lutego 2014

Pharmaceris A Lekki krem głęboko nawilżający do twarzy SPF 20

Dziś kilka słów o kremie do twarzy na dzień, którego używam od jakiś dwóch miesięcy, a może nawet dłużej. Bez zbędnego wstępu - zapraszam na recenzję Lekkiego kremu głęboko nawilżającego SPF 20 marki Pharmaceris z serii A.

 

 
Zgodnie z informacją od producenta to krem do codziennej pielęgnacji skóry nadwrażliwej, podatnej na alergię, z tendencją do odwodnienia i przesuszenia. Preparat długotrwale nawilża, wygładza oraz przywraca skórze miękkość i elastyczność. Wyselekcjonowane substancje nawilżająco-odżywcze (zielona alga, Glucam®, ekstrakt z trawy azjatyckiej, wosk z oliwek) wzmacniają płaszcz hydrolipidowy skóry. Skutecznie chronią przed odwodnieniem oraz przesuszeniem naskórka w wyniku działania niekorzystnych czynników zewnętrznych. Zawarte filtry UV chronią skórę przed fotostarzeniem. Zaawansowane naukowo, innowacyjne formuły immuno-prebiotic oraz leukine-barrier ukierunkowane są na regulację systemu immunologicznego skóry i łagodzenie podrażnień. Stymulują wzrost ochronnej, fizjologicznej mikroflory naskórka, zmniejszając nadwrażliwość skóry. Aktywnie zapobiegają podrażnieniom, zaczerwienieniom, świądowi oraz pieczeniu, wpływając na zdrowy wygląd i stan skóry. Krem jest hipoalergiczny, nie zawiera parabenów, alergenów oraz kompozycji zapachowej.

Składniki aktywne:
  • formuła immuno-prebiotic - formuła łagodząca podrażnienia i zmniejszająca nadwrażliwość skóry;
  • trawa azjatycka - substancja o długotrwałym działaniu nawilżającym;
  • zielona alga - wspomaga szczelność międzykomórkową oraz symuluje wytwarzanie ochronnych lipidów skóry, nawilża i wygładza zmniejszając szorstkość naskórka;
  • wosk z oliwek - jest łagodnym emolientem, odżywia i nawilża skórę;
  • Glucam® - doskonale wiąże i trwale utrzymuje wodę w naskórku długotrwale ją nawadniając, wygładza i przywraca skórze utraconą jędrność i elastyczność.


Krem otrzymujemy w 50 ml opakowaniu typu airless, co bardzo mocno mi odpowiada, głównie ze względu na wygodę stosowania. Względy higieniczne takiego rozwiązania również cenię, choć nie stanowią one głównego kryterium podczas wyboru kremu do twarzy. Krem umieszczony był dodatkowo w kartoniku. Wygląd kosmetyku oceniam jako typowo apteczny, czytelny i schludny. Pompka działa sprawnie, dozując żądaną przez nas ilość kremu. Preparat jest bezzapachowy. Konsystencja faktycznie jest dość lekka. Jak oceniam działanie kremu? Otóż dawno nie miałam tak dobrze działającego na moją suchą, choć momentami kapryśna, cerę. Po pierwsze krem doskonale nawilża i delikatnie natłuszcza, w związku z czym skóra jest wyciszona, ujędrniona, gładka i miękka. Po drugie preparat świetnie współgra z makijażem, stanowiąc świetną bazę po niego. Po trzecie krem zawiera filtr 20 SPF, co również sobie bardzo cenię. Zaznaczę również, że krem szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze mocno tłustej warstwy. Preparat świetnie spisywał się podczas mrozów i wiatrów. Wiem już dziś, że na pewno wrócę do niego przyszłej zimy.
Krem kupiłam w aptekagemini.pl za około 30 zł, także cena na plus, biorąc pod uwagę wysoką wydajność. Niebawem opublikuję również recenzję Multilipidowego kremu odżywczego z tej samej serii, także zainteresowanych zapraszam już dziś.

sobota, 22 lutego 2014

Orientana Maseczka z glinki Migdał i Szafran

Jakiś czas temu pisałam o gotowej masce do twarzy na bazie glinki marki Korres, KLIK. Z uwagi na wyśmienite rezultaty, które uzyskałam za sprawą wspomnianej glinki, postanowiłam kontynuować ten krok w pielęgnacji twarzy. Od jakiś dwóch miesięcy towarzyszy mi gotowa maska na bazie glinki, tym razem jednak to produkt polskiej marki Orientana.
 

Producent wskazuje, że to gotowa maseczka z naturalnych glinek wzbogacona olejkami roślinnymi. Glinki zawierają mikro i makro elementy niezbędne do zdrowego funkcjonowania skóry. Usuwają toksyny, oczyszczają i odżywiają skórę. Wersja migdał i szafran przeznaczona jest do cery suchej i mieszanej. Zawarta w składzie glinka kaolinowa ma za zadanie oczyszczać i odżywiać skórę, olejek migdałowy - zmiękczać i wygładzać skórę, a szafran - odmładzać i odżywiać skórę. Glinka kaolinowa - działa antyseptycznie, regenerująco i odżwyczo (zawiera wiele mikro i makro elementów). Produkt nie zawiera parabenów, parafiny, ftalanów, olejów mineralnych i silikonów.

 
 
50 g glinki zamknięto jest w plastikowym, przezroczystym słoiczku. Słoiczek umieszczony był natomiast w papierowym pudełeczku, na którym nadrukowano wszelkie niezbędne informacje. Glinka ma bardzo intensywny, kadzidlany zapach, który osobiście polubiłam. Konsystencja jest typowo glinkowa, gęsta, tępa. Maska bardzo szybko zasycha na twarzy, w związku z czym podczas jej stosowania wspomagałam się wodą termalną, tak aby maska znajdowała się na twarzy przez 20 minut. To moje pierwsze spotkanie z produktem marki Orientana i w sumie jestem zadowolona, choć maska Korres lepiej się u mnie sprawdziła. Skóra, po zastosowaniu glinki Orientana, jest dobrze oczyszczona, rozjaśniona, a zarazem lekko nawilżona, odżywiona i napięta. Pory stają się mniej widoczne. Wszelkie zaczerwienienia i niespodzianki ulegają znormalizowaniu. Aha, muszę też wspomnieć o tym, że maska powoduje delikatne szczypanie twarzy zaraz po nałożeniu, co jednak ustępuje po jakieś minucie.
Maska na bazie glinki Orientana kosztuje 31 zł. Swój egzemplarz nabyłam podczas Dni Darmowej Dostawy w sklepie producenta orientana.pl. Aktualnie biorę się za używanie masek glinkowych Wrinkle Resist od Phenomé i australijskiej Sukin, także recenzje niebawem.

wtorek, 18 lutego 2014

Bomb Cosmetics Masło do ciała z 30% shea Coco Beach

Wśród kosmetyków marki Bomb Cosmetics mam już kilku swoich ulubieńców. Wszystkie one cechują się naturalnymi składami, świetnym działaniem i bardzo wyrazistymi zapachami. Dziś zaprezentuję Wam pierwsze masło z szeregów tej firmy, z którym przyszło mi się zmierzyć. Jak się u mnie sprawdziło? Zapraszam :)

 
Masło Bomb Cosmetics z 30% zawartością  masła shea i oleju słonecznikowego o właściwościach nawilżających oraz olejków eterycznych z szałwii i rumianku jest bardzo zbite, jednak gdy tylko umieścimy je na skórze od razu staje się bardziej miękkie i przyjemnie sunie po ciele, pozostawiając na nim przyjemną otoczkę. Produkt głęboko nawilża skórę, przywracając jej blask. Aromat masełka to nowatorskie i jakże przyjemne podejście do kokosa, z górnymi nutami cytrusów, sercem z neroli, jaśminu i kokosa oraz kumarynową bazą. Zapach absolutnie nie jest męczący czy drażniący, czuję w nim taką kwaśną gorycz otuloną świeżym kokosem. Aromat dość długo utrzymuje się na skórze i potrafi przeniknąć ubranie.
 



Opakowanie jest typowe dla marki Bomb Cosmetic, plastikowe, kolorowe, wesołe i kryje w sobie 200 ml masła, które jest bardzo wydajne. Mazidło szybko się wchłania, nie bieli i pozostawia skórę miękką, delikatnie natłuszczoną i wypielęgnowaną. Sprawdziło się na mojej bardzo suchej skórze w okresie zimowym, co uważam za bardzo duży sukces. Masło jest do nabycia w sklepie homedelight.pl w cenie 39,90 zł. W zapasie mam wersję Strawberries&Cream z czego bardzo się cieszę, mam nadzieję, że zapach przejdzie moje najśmielsze oczekiwania.
Znacie masła Bomb Cosmetics?

niedziela, 16 lutego 2014

theBalm Hot Mama

Dziś szybki i lekki post w temacie cienia do powiek, różu na policzki, subtelnego rozświetlacza i odbijającego światło finisherera pomocnego w makijażu ust w jednym czyli Hot Mama marki theBalm. Zapraszam na krótką prezentację.
 

 

 

Produkt otrzymujemy w papierowym opakowaniu, które zamyka się na magnes. Sam róż dodatkowo okala papierowa nasadka. Całość prezentuje się dość przyjemnie. Opakowanie jest praktyczne, choć brudzące.
Osobiście używam tego produktu tylko i wyłącznie w roli różu do policzków. Róż jest miękki, dobrze nabiera się na pędzel i ładnie rozprowadza się na skórze. Nie mam dużego doświadczenia z tego typu produktami, ale widzę różnicę w pigmentacji w porównaniu np. z różem Bourjois, na korzyść Hot Mamy właśnie. Hot Mama pod względem kolorystycznym to brzoskwinia z koralem plus delikatna, złota poświata. Róż ładnie prezentuje się na licu, ładnie je ożywiając i rozświetlając. Aktualnie mam ochotę na Sugarbomb z Benefit bądź Blush On Bubble w kolorze 49 bądź 50 z Nouba. Znacie?
Hot Mamę kupiłam w drogerii Marionnaud za około 40 zł z rabatem za 7,08 g.


piątek, 14 lutego 2014

Korres Rozświetlająca i rozjaśniająca maska z olejkiem z dzikiej róży


Maski do twarzy traktuję jako relaks, zarówno dla skóry jak i dla samej siebie. W ostatnim czasie do gustu bardzo mocno przypadły mi gotowe glinki, o których między innymi TU. Jakiś czas temu w moje ręce wpadła Rozświetlająca i rozjaśniająca maska z olejkiem z dzikiej róży Korres. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią o niej.
 

Maseczka do twarzy o działaniu oczyszczającym i rozświetlającym, przeznaczona jest do wszystkich rodzajów skóry. Olejek z dzikiej róży, naturalne źródło witaminy C, niweluje drobne zmarszczki i niedoskonałości skóry. Aktywny kompleks składników wyrównuje przebarwienia i przyspiesza odnowę komórkową, sprawiając, że skóra jest promienna i pełna blasku. Efekt rozjaśnienia widoczny jest od razu po aplikacji. Główne składniki aktywne to olejek z dzikiej róży, olejek z arganii, wyciąg z waltheria indica, masło shea, masło z awokado i prowitaminę B5. Tyle o produkcie mówi producent. 
Maskę otrzymujemy w plastikowej, miękkiej tubce z zakrętką o pojemności 16 ml. Tubka umieszczona była w papierowym kartoniku z informacjami o produkcie. Ujście tubki zabezpieczone było dodatkowo przed macantami folią aluminiową. Zapach maski jest typowo roślinny, delikatny. Róży nie czuję tutaj w ogóle.
 

Jak maska sprawdziła się u mnie? Otóż stosuję ją średnio raz w tygodniu. Po użyciu maski cera wygląda zdrowiej, jest rozjaśniona i delikatnie nawilżona. Liczyłam też na zniwelowanie delikatnych i okresowo występujących niedoskonałości skóry, co jednak nie nastąpiło. Muszę wspomnieć o tym, że maska jest bardzo wydajna. Na uwagę zasługuje również bardzo przyjazny skład maski - nie znajdziemy tu m.in. składników pochodzących z przerobu ropy naftowej, silikonów, parabenów, glikolu propylenowego, PEGów, alkoholu. Produkt, co do zasady, oceniam pozytywnie, ale czegoś mi jednak w niej brakuje. Szukam dalej swojego maskowego ideału :) Przedmiotową maskę kupiłam w Sephorze ze zniżką za około 30 zł.
Jacy są Wasi maskowi ulubieńcy? Chętnie poczytam w komentarzach o Waszych typach.

środa, 12 lutego 2014

PAT&RUB Balsamy do rąk - otulający i orzeźwiający

W zeszłym roku w szeregach PAT&RUB pojawiły się dwie serie limitowane, które zostały wprowadzone na rynek z okazji piątych urodzin marki. W skład każdej z nich wchodzi masło do ciała, scrub do ciała i balsam do dłoni. Seria otulająca szturmem zdobyła blogosferę za sprawą bardzo przyjemnego, ciepłego aromatu wanilii, cytryny i karmelu, który świetne nadaje się na jesienno-zimowy okres. Seria orzeźwiająca rzadziej przewija się na blogach, w mojej ocenie niesłusznie. Dziś zaprezentuję Wam dwa balsamy do rąk z rzeczonych serii. Zapraszam.

Otulający balsam do rąk zapewnia odżywczą pielęgnację i ochronę dla zmęczonej i suchej skóry dłoni. Słodki relaks w domowym SPA. Naturalne składniki użyte do skomponowania balsamu odżywiają, nawilżają, zmiękczają, rozjaśniają, koją i uelastyczniają skórę dłoni. Zapewniają ochronę przed czynnikami zewnętrznymi. Lekka, aksamitna formuła sprawia, że balsam świetnie się wchłania. Słodki, otulający ekoaromat relaksuje zmysły i rozleniwia.
Orzeźwiający balsam do rąk to intensywna pielęgnacja i ochrona dla zmęczonej i suchej skóry dłoni. Aromatyczna pielęgnacja dla przyjemności zmysłów. Bogata kompozycja naturalnych składników o działaniu regenerującym i kojącym. Roślinne oleje i wyciągi odżywiają, nawilżają, zmiękczają, rozjaśniają, koją i uelastyczniają skórę dłoni. Zapewniają ochronę przed czynnikami zewnętrznymi. Lekka i aksamitna formuła sprawia, że balsam świetnie się wchłania. Cytrusowo-ziołowy ekoaromat, przyprawiony nutą pomarańczy, pozwala poczuć przypływ energii, wywołuje uczucie lekkości i świeżości.

Kompozycja obu balsamów jest identyczna:
  • olej słonecznikowy* - nawilża, wygładza, łagodzi,
  • masło awokado* – natłuszcza i regeneruje i chroni,
  • ekstrakt z cytryny* – rozjaśnia i odkaża skórę,
  • masło z oliwek* – wygładza i koi,
  • kwas hialuronowy* – nawilża i chroni,
  • naturalna witamina E* – wygładza, ujędrnia, natłuszcza i nawilża,
  • inne roślinne substancje natłuszczające i nawilżające*;
*surowce naturalne i z certyfikatem ekologicznym



Balsamy otrzymujemy w 100 ml plastikowych opakowaniach typu airless. Etykieta nie okala tub w całości, w związku z czym widać, ile produktu nam pozostało. W mojej ocenie właściwości pielęgnacyjne obu balsamów są takie same - skóra dłoni jest nawilżona, lekko natłuszczona i napięta. Kremy różni jedynie zapach. Seria otulająca to istna słodycz z delikatną nutą cytryny w tle. Natomiast seria orzeźwiająca to cytrusy i zioła z delikatną domieszką słodyczy na finiszu. Obie wersje bardzo mocno przypadły mi do gustu. Stosuję je zamiennie w zależności od nastroju. Oba balsamy można nabyć na stronie producenta w cenie 45 zł/sztuka, z tym, że warto polować na promocje. Swoje egzemplarze kupiłam jednak w Sephorze podczas wyprzedaży w cenie 24 zł/sztuka. Muszę się też przyznać, że balsam otulający gości u mnie już po raz trzeci :) Kojarzę, że seria otulająca pozostanie na stałe w ofercie marki. Nie wiem jednak, co z serią orzeźwiającą. Macie jakieś wieści? Polubiłyście serie limitowane PAT&RUB?

EDIT: Otrzymałam informację od producenta, iż obie serie limitowane zostają z nami na dłużej, z tym, że seria orzeźwiająca będzie dostępna jedynie w sklepie internetowym PAT&RUB.


poniedziałek, 10 lutego 2014

L'Oreal Paris Ideal Soft Oczyszczający płyn micelarny

Jakiś czas temu w blogosferze często przewijały się recenzje na temat demakijażowej nowości L'Oreal w formie płynu micelarnego. Zużyłam zatem to, co miałam i zaopatrzyłam się w rzeczony micel. Wcześniej używałam aptecznej Biodermy Sensibio, Vichy Purete Thermale czy ulubionego ostatnio drogeryjnego Bourjois. W mojej łazience gościł również płyn micelarny BeBeauty z Biedronki, szczypał mnie jednak w oczy, w związku z czym nie zagrzał u mnie miejsca na dłużej. No, ale miało być o L'Oreal Ideal Soft, zapraszam :)

 
Producent wskazuje, że oczyszczający płyn micelarny Ideal Soft dla skóry suchej i wrażliwej to minimalistyczna, hipoalergiczna formuła zawierająca delikatne aktywne substancje oczyszczające, które rozpuszczają zanieczyszczenia dla idealnego demakijażu bez konieczności spłukiwania i pocierania. Zalety formuły: bezzapachowa, bez parabenów, dobrze tolerowana, hipoalergiczna formuła. Micel ma odkrywać czystą, komfortową, wygładzoną skórę bez uczucia dyskomfortu.
 

Płyn micelarny otrzymujemy w poręcznej 200 ml z przezroczystego plastiku. Przy dozowaniu micela na wacik trzeba uważać, aby nie wylać go zbyt dużo, o co niestety łatwo za sprawą dużego otworu w butelce. Całość utrzymana jest w biało-różowej kolorystyce, podoba mi się. Produkt jest bezzapachowy i bezbarwny. Bez problemu zmywa do czysta płynny podkład, cienie czy tusz do rzęs. Co do makijażu wodoodpornego nie mam zdania, bo takowego nie używam. Nie podrażnia oczu i skóry. Cera po użyciu micela jest miękka i nieściągnięta. Jestem jak najbardziej zadowolona z działania tego płynu micelarnego, choć ma on jeden mankament - pieni się nawet przy najmniejszym poruszeniu butelką. Aktualnie zaopatrzyłam się w nowość od Garniera - płyn micelarny 3w1, także recenzja niebawem.
Oczyszczający płyn micelarny L'Oreal Ideal Soft kupicie w większości drogerii za około 15 zł. Znacie pozostałe produkty z serii Ideal Soft?

sobota, 8 lutego 2014

Phenomé Regenerujące masło do ciała

Moja przygoda z marką naturalnych i organicznych kosmetyków Phenomé  trwa w najlepsze, z czego jestem bardzo zadowolona. Jakiś czas temu pisałam o kremie do rąk z serii Milky Almond, który niestety nie do końca sprawdził się u mnie. Dziś zrecenzuję masło do ciała z rzeczonej serii Milky Almond. Ciekawi mojej opinii? Zapraszam :)

 
Masło otrzymujemy w charakterystycznym dla Phenomé, ciężkim słoiku z ciemnego szkła o pojemności 200 ml. Słoik zakręcony jest metalową zakrętka, pod którą dodatkowo umieszczono plastikowe zabezpieczenie. Całość znajdowała się w papierowym kartoniku, na którym nadrukowano wszelkie informacje o produkcie. Opakowanie szalenie mi się podoba, choć nie ukrywam, że kilka razy przemknęło mi przez myśl, co by się stało gdyby słoik spadł na podłogę w łazience, co na szczęście mnie się nie zdarzyło.
Producent zapewnia, że aksamitne, apetyczne masło o niezwykle bogatej i gęstej konsystencji idealnie pielęgnuje skórę suchą i bardzo suchą. Opracowane na bazie ekologicznych wód roślinnych oraz naturalnych ekstraktów i organicznych olejów, doskonale nawilża i natłuszcza, wygładza nadmiernie przesuszony naskórek, wzmacnia barierę ochronną skóry, likwiduje uczucie napięcia i dyskomfortu. Skóra odzyskuje właściwą elastyczność i sprężystość, staje się delikatna i miękka w dotyku. Masło w 99,1% stanowią surowce naturalne, z czego 49,7% to wody roślinne.
 
Składniki aktywne:
  • woda migdałowa - dostarcza skórze niezbędnych witamin i minerałów;
  • olej ze słodkich migdałów - nawilża, zmiękcza, wygładza naskórek; 
  • masło shea - optymalnie nawilża, zmiękcza i wygładza skórę, wykazuje własności naprawcze i łagodzące; 
  • olej buriti - nawilża, wygładza, koi, działa antyoksydacyjnie; 
  • miód - regeneruje, wspomaga procesy naprawcze, łagodzi podrażnienia; 
  • fitoskwalan - natłuszcza, zmiękcza, odżywia, odbudowuje, poprawia elastyczność skóry, tworzy na jej powierzchni film ochronny; 
  • wyciąg z soi i kwiatów irysa - nawilżają, regenerują, działają przeciwstarzeniowo; 
  • naturalna kompozycja zapachowa - o migdałowej nucie wzbogaconej odrobiną wanilii i orzecha laskowego, nasyca skórę łagodnym i ciepłym aromatem, uprzyjemniając pielęgnację.
 

Masło pachnie iście migdałowo, ciepło i przyjemnie. Wyczuwam tutaj również nutę orzecha laskowego, natomiast wanilii mój nos nie wykrywa w ogóle. Co do konsystencji to jest ona typowo maślana, ale nie sztywna, a raczej kremowa. Masło nie jest tłuste i takiej też warstwy nie pozostawia na ciele. Rozprowadza się bardzo przyjemnie, ale wymaga chwili na wmasowanie go w skórę, na której pozostawia, zabezpieczającą przed czynnikami zewnętrznymi, otoczkę. Produkt jest bardzo odżywczy i kojący, utrzymuje także nawilżenie skóry na właściwym poziomie. Słoik wystarczył mi na jakiś miesiąc codziennego, wieczornego stosowania na ciało od stóp po szyję :) Produkt oceniam bardzo pozytywnie, tym bardziej, że sprawdziłam go podczas zimowych chłodów. To moje drugie masło do ciała marki Phenomé i równie udane, jak to z serii rozgrzewającej, o którym pisałam TUTAJ. Nie ukrywam, że mam ochotę na więcej. Polecacie inne wersje maseł Phenomé?
Masło kupicie w sklepach stacjonarnych Phenomé, wybranych Douglasach i w sklepie internetowym, z którego osobiście korzystam, za cenę regularną 147 zł. Podkreślam jednak, że warto polować na promocje, które występują często i gęsto, zarówno stacjonarnie jak i w sklepie internetowym.


INCI: Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Fruit Water**, Caprylic/Capric Triglyceride**, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Dicaprylyl Carbonate**, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Cetearyl Alcohol**, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Squalane**, Myristyl Myristate**, Glycerin**, Shorea Stenoptera Seed Butter*, Glyceryl Stearate**, Cetearyl Glucoside**, Stearic Acid**, Hydrogenated Vegetable Oil*, Tocopherols**, Sodium Stearoyl Glutamate**, Aqua**, Castanea Sativa (Chestnut Tree) Seed Extract**, Avena Sativa (Oats) Kernel Extract**, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract**, Iris Florentina Root Extract**, Panax Ginseng Root Extract**, Vitis Vinifera (Grape) Leaf Extract**, Dehydroacetic Acid, Parfum**, Sodium Stearoyl Lactylate**, Cetyl Alcohol**, Vegetable Oil**, Xanthan Gum**, Hydrolyzed Wheat Protein**, Mel**, Tocopheryl Acetate, Glycine Soja (Soybean) Sterols**, Sodium Carboxymethyl Betaglucan, Sodium Lactate**, Carnosine**, Mauritia Flexuosa (Buriti) Fruit Oil**, Lactic Acid**, Sodium Phytate**, Benzyl Alcohol, Caramel**, Geraniol***, Limonene***, Linalool***
*Certified Organic, **Natural Raw Materials, ***Components of Natural Essential Oils

środa, 5 lutego 2014

Bomb Cosmetics Masło pod prysznic Raspberry Blower

Lubicie maliny? Jeśli tak, to mam coś dla Was :) Opakowanie przypominające lody, konsystencja iście deserowa, a przy tym wszystkim cudowny aromat malin... Zapraszam na recenzję masła pod prysznic Bomb Cosmetics w wersji Raspberry Blower.



Producent obiecuje, że niezwykle wyrazisty, słodki i po prostu apetyczny aromat tego masełka zwali Cię z nóg! Poczuj pod prysznicem zapach garści prawdziwych malin zanurzonych w kremowej wanilii... Masełko zawiera dobroczynne, naturalne olejki eteryczne ze słodkiej pomarańczy oraz wiecznie zielonego drzewa may chang. Myjące masło to bogate w odżywcze składniki, kremowe cudo o konsystencji pysznych lodów, które smakowicie rozpływa się na skórze pod wpływem jej ciepła. Masełko tworzy gęstą piankę, która doskonale myje, a zawarte w nim naturalne masełko shea cudownie nawilża i odżywia skórę. Plastikowe opakowanie zawiera 320 g zbitego, acz bardzo delikatnego produktu, który bez problemu nabierzemy dłonią.


Masełko jest niezwykle wydajne, wystarczy nabrać w dłoń kawałek i rozmasować bezpośrednio na skórze lub użyć myjki. Masło nie zawiera SLS i parabenów, co bardzo mocno mnie cieszy, ponieważ podczas zimy moja skóra jest szczególnie wrażliwa i sucha. Pielęgnuję ją jak mogę najlepiej, stąd również obecność tego specyfiku w mojej łazience. Skóra, po oczyszczeniu jej tym produktem, jest bardzo miękka i elastyczna. Odnotowuję także nawilżenie na zadowalającym poziomie, niemniej jednak zawsze po prysznicu czy kąpieli traktuję ciało warstwą odżywczego masła. Moim zdaniem nie tylko posiadaczki skóry suchej docenią właściwości tego produktu, który jest naprawdę świetną alternatywą dla płynnych żeli, także pod względem ekonomicznym.Muszę ten wspomnieć o zapachu masełka - jest on iście malinowy, po prostu cudny! Kojarzy mi się z latem.
Masło pod prysznic można nabyć w sklepie homedelight.pl w cenie 39,90 zł. Prócz wersji malinowej mamy do wyboru m.in. czarną porzeczkę, wanilię, mandarynkę z czerwoną pomarańczą, miętę z czekoladą czy pina coladę, także dla każdego coś miłego :)
Znacie masła pod prysznic Bomb Cosmetics w innych wersjach zapachowych?

niedziela, 2 lutego 2014

Pharmaceris N Delikatna pianka wzmacniająca naczynka do mycia twarzy i oczu

Dziś czas na kilka słów o piance do mycia twarzy, która towarzyszy mi od prawie dwóch miesięcy. Ostatnimi czasy przekonałam się bardzo do oczyszczania twarzy m.in. przy pomocy rzeczonej pianki. Taki demakijaż przebiega bardzo przyjemnie, nie szczypie w oczy i jest po prostu skuteczny. Zapraszam do poczytania.



W listopadzie zużyłam piankę Pharmaceris A do skóry alergicznej i wrażliwej, KLIK. Podczas wizyty w SP skusiłam się na ówczesną nowość czyli piankę w wersji N do skóry naczynkowej. Pomyślałam, że na mrozy i wiatr taki specyfik będzie jak znalazł. Producent charakteryzuje produkt jako delikatną piankę do codziennego mycia twarzy i oczu dla skóry z rozszerzonymi i pękającymi naczynkami, zaczerwienieniem oraz nasilającym się rumieniem. Preparat odpowiedni dla skóry w każdym wieku. Pianka skutecznie oczyszcza i usuwa zanieczyszczenia oraz makijaż. Kompleks składników aktywnych (witamina B3, wyciąg z ostropestu i aceroli) wzmacnia naczynia krwionośne redukując zaczerwienienia oraz uczucie pieczenia skóry. Naturalna betaina oraz Glucam intensywnie nawilżają skórę zapewniając jej długotrwałą hydro-równowagę. D-pantenol i alantoina ukierunkowane są na kojenie podrażnień. Preparat zmniejsza nadreaktywność skóry na czynniki zewnętrzne. Wykazuje wysoki stopień tolerancji oraz nie powoduje uczucia ściągnięcia skóry. Nie zawiera mydła.


Pianka, a właściwie płyn, który zamienia się w piankę dzięki pompce, zapakowano w poręcznej 150 ml przezroczystej butelce z grubego plastiku. Preparat pachnie dość intensywnie, świeżo. Polubiłam ten zapach bardzo. Po wcześniejszym potraktowaniu twarzy micelem, myję twarz pianką.  Skóra twarzy jest oczyszczona i nie ma tutaj mowy o ściągnięciu czy podrażnieniu. Stosuję piankę codziennie rano i wieczorem, dobijam powoli dna, a całość posłuży mi jakieś dwa miesiące. Co do wzmacniania naczynek to musze stwierdzić, że produkt faktycznie działa w tym kierunku. Otóż borykam się z kilkoma małymi naczynkami i w czasie stosowania nie odnotowałam, aby naczynka, mimo dużych zmian temperatur, były bardziej aktywne, także obietnice producenta zostały spełnione.
Produkt kupiłam w Super Pharm za około 20 zł. Znacie tę piankę? Polecacie inne produkty tego typu?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
SZABLON BY: PANNA VEJJS.