czwartek, 31 października 2013

Flos-Lek Natural Body Masło do ciała Wanilia Czekolada

Bardzo lubię masła do ciała. Stosuję je zarówno zimą jak i latem, przy czym zawsze wieczorem. Staram się wybierać raczej te o naturalnych składach - bez parafiny, w tym miejscu znacznie bardziej wolę roślinne masła i oleje. Na masło marki Flos-Lek wpadłam przez przypadek w Rossmannie. Było przecenione o połowę, więc postanowiłam je wypróbować. Zastanowiłam się jedynie chwilę nad zapachem, bo wanilia i czekolada to mieszanka iście słodka, obawiałam się nawet, że mdła. W ostateczności masło wpadło do koszyka, dobijam już do końca opakowania, także czas na recenzję.
 
 
Masło otrzymujemy zapakowane w 240 ml plastikowe, zakręcane opakowanie, zabezpieczone dodatkową przykrywką. Całość zapakowana jest papierowy kartonik z niezbędnymi informacjami o produkcie i składem, w języku polskim i angielskim.
Masło znacznie poprawia kondycję skóry, ukrwienie i wygląd. Naturalne oleje słonecznikowy, babassu, masło shea, oliwa z oliwek zmiękczają i wygładzają, ekstrakt z lilii aksamitnie nawilża i relaksuje. Latem doskonale regeneruje skórę przesuszoną i odwodnioną wskutek intensywnego opalania, zimą wygładza, uelastycznia i zapewnia prawidłowe nawilżenie i natłuszczenie skóry.  Producent obiecuje, że przy regularnym używaniu masła skóra staje się sprężysta i aksamitna w dotyku, odpowiednio nawilżona i natłuszczona. Produkt skierowany jest do posiadaczek skóry przesuszonej, odwodnionej, normalnej oraz skłonnej do okresowego spadku nawilżenia.
Konsystencja produktu jest bardzo przyjemna, miękka, przy tym doskonale się wchłania. Co do zapachu to zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Otóż to prawdziwa mleczna czekolada z nutą wanilii, bez grama chemii :) Osobiście nie jestem zwolennikiem czekoladowego zapachu w kosmetyce, ale w tym przypadku aromat bardzo mi odpowiada.
 
 
 
 
Czas teraz na moją opinię o maśle czekolada wanilia marki Flos-Lek. Produkt bardzo przypadł mi do gustu, polubiłam go za dobrą dawkę nawilżenia, jaką dostaje moja skóra, za bardzo przystępną cenę około 13 zł (regularna cena to około 26 zł), przyjemny zapach i naturalne składniki w składzie. Z chęcią wypróbuję inne warianty masła Flo-Lek - intensywnie myślę o wersji Truskawka Poziomka :)
 
Znacie masła Flos-Lek? Którą wersję polecacie szczególnie?
 
INCI: Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Dimethicone, Cyclomethicone, Glycerin, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Octyldodecanol, Hydrogenated Polyisobutene, Lanolin Alcohol, Olea Europaea Fruit Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Orbignya Oleifera Seed Oil, Cetyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Parfum, Propylene Glycol, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Methylparaben, Propylparaben, Caramel, CI 14700, CI 47005.

wtorek, 29 października 2013

Propodia Krem złuszczająco-zmiękczający na zniszczone pięty

Kremu do stóp używam regularnie przez cały rok, przy czym latem, z wiadomych względów, stawiam na lżejsze i szybciej wchłaniające się formuły. Dziś napiszę kilka słów o aptecznym kremie złuszcająco-zmiękczającym na zniszczone pięty marki Propodia.


Na początek kilka informacji, które znajdziemy na kartoniku. Otóż krem złuszczająco-zmiękczający na zniszczone piety jest przeznaczony do regeneracji twardej, zgrubiałej i popękanej skóry pięt. Silnie złuszcza, zmiękcza i odżywia naskórek, zabezpieczając przed pęknięciami. Krem zawiera przebadany pod względem skuteczności i bezpieczeństwa stosowania kompleks substancji aktywnych, dzięki którym silnie złuszcza naskórek (mocznik 25%, kwas salicylowy 0,5% i kwas glikolowy 1%), natłuszcza i uzupełnia niedobory lipidów w skórze (masło shea 3%, olej z pestek winogron 1,5% i olej canola 1,5%) oraz długotrwale nawilża i zmiękcza (hialuronian sodu 1%, pantenol 1% i gliceryna 5%). Producent zaleca nanieść warstwę kremu na zgrubiałą skórę i wmasować, przy czym stosować raz dziennie - najlepiej na noc.
Krem zapakowany jest w zakręcaną 40 m tubkę, wykonaną z miękkiego plastiku. Tubka została umieszczona w papierowym kartoniku, na którym widnieją wszelkie niezbędne informacje o produkcie. Dodatkowo w kartoniku umieszczono ulotkę z ciekawymi informacjami na temat skóry stóp oraz opisem pozostałych produktów do stóp marki Propodia.


Na początku muszę nadmienić, iż nie borykam się z problemem  twardej, zgrubiałej i popękanej skóry pięt. Regularnie stosuję peeling do stóp, także ich stan jest dobry. Teraz do rzeczy. Otóż stosuję krem raz dziennie, na noc - wmasowuję go tylko w spodnią część stopy. Krem jest bardzo gęsty i treściwy, co czyni go bardzo wydajnym. Zapach jest bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny, ale przyjemny, określiłabym go mianem kwiatowego. Używam kremu od jakiś dwóch miesięcy, niemal codziennie i w sumie widzę efekty. Krem faktycznie złuszcza martwy naskórek, czyniąc to jednak delikatnie - nie uświadczymy tutaj efektu jak w przypadku skarpetek z kwasami. Skóra stóp jest bardziej elastyczna, miękka i nawilżona. Po zużyciu tego kremu mam ochotę nabyć krem odżywczo-regenerujący Propodia.
 
Krem kupiłam w aptece internetowej Gemini w cenie 11,59 zł. Krem można kupić również stacjonarnie w aptekach, na allegro.pl czy w aptece doz.pl.
 
Znacie produkty do stóp marki Propodia? Może polecacie sprawdzone kremy/balsamy do stóp innych marek?

INCI: Aqua, Urea, Mineral Oil (Liquid Paraffin), Polyglyceryl-4 Isostearate, Cetyl PEG/PPG-1071 Dimethicone, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Caprylic/Capric Triglyceride, Petrolatum, Canola Oil, Vitis Vinifera Oil, Ethoxydiglycol, Glycolic Acid, Panthenol, Cera Microcrystallina, Sodium Hyal-uronate, Hydrogenated Castor Oil, Disodium Phosphate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Salicylic Acid, Sodium Hydroxide, Citric Acid, PEG-8, Tocopherol, Ascorbic Acid, Ascorbyl Palmitate, Parfum, Benzyl Salicylate. Linalool, Buthylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal.

niedziela, 27 października 2013

Wibo WOW Glamour Sand nr 3

Szafę Wibo omijałam szerokim łukiem od czasu gdy nacięłam się na blogerską edycję lakierów do paznokci, które w mojej ocenie nie nadawały się do niczego. Swego czasu trafiłam jednak na post w temacie nowej serii emalii do paznokci z efektem brokatowego piasku. Swatche wyglądały przekonująco, w związku z czym skusiłam się na dwa egzemplarze -  nr 3 i 4. Cena za egzemplarz to 5 zł z groszami.
Dziś pokażę Wam ten z numerkiem 3 - znajdziemy tutaj fiolet, ciemny róż, złoto i czerń. Zaskoczyła mnie jakość tych lakierów - pełne krycie uzyskamy przy dwóch warstwach. Moim zdaniem lakier jest piękny, zapraszam do oglądania :) Złotko z L'oreal, które widzicie na pierwszym zdjęciu również zasiliło w ostatnim czasie moje skromne, lakierowe zbiory. Niebawem postaram się pokazać je w pełnej krasie.
 






W słońcu.



Przy ustawieniu ostrości na tło, na zdjęciach bardziej uwydatnił się błysk brokatu.


 
 

czwartek, 24 października 2013

Balea Szampony do włosów - rozmaryn+melisa, borówka, wiśnia+jaśmin - porównanie

Pozostając w temacie włosowym, napiszę parę słów o trzech szamponach Balea bez silikonów, które używałam w ostatnim czasie. W moim przypadku szampon ma za zadanie umyć porządnie włosy i skórę głowy, nie podrażniać i nie przesuszyć czupryny. Niby nic nadzwyczajnego, ale niestety nie każdy szampon jest w stanie sprostać moim wymaganiom. Szampony zapakowano w 300 ml plastikowe butelki zamykane na klik.
 
 
 
Lecimy po kolei od lewej. Witalizujący szampon rozmaryn i melisa do włosów normalnych i przetłuszczających się pachnie delikatnie ziołowo, ma kolor lekko zielony i konsystencję dość gęstą. Z założenia to wersja stworzona z myślą o mnie. Niestety... Szampon jedynie porządnie oczyszcza skalp i włosy, nic poza tym. Po jego użyciu na mojej głowie tworzyła się istna szopa, bez względu na rodzaj odżywki czy maski jaki stosowałam po umyciu. Dałam mu szansę kilkukrotnie, niestety za każdym razem efekt był taki sam. Koniec końców szampon zużył L. z wielką sympatią do ziołowego zapachu i dobrej wydajności.
 
 
Kolejna propozycja to wersja borówkowa do codziennego stosowania dla wszystkich rodzajów włosów. Moje pierwsze skojarzenie z tym szamponem to cudowny, borówkowy zapach i niespotykany, niebieski kolor szamponu. Co do konsystencji to jest ona rzadsza niż w wersji ziołowej. Szampon porządnie oczyszcza włosy i skórę głowy, nie podrażnia i na całe szczęście nie czyni z moich włosów miotły. Z informacji zamieszczonej na opakowaniu wynika, że jest to wersja limitowana, więc przypuszczam, że w DM już nie jest dostępna; poprawcie mnie jeśli się mylę. Podsumowując, wersję borówkową polubiłam za porządne działanie i bardzo przyjemny zapach.
 
 
Teraz czas na mojego faworyta. Wersja wiśnia i jaśmin skierowana jest do posiadaczek włosów cienkich i delikatnych, gwarantuje bowiem efekt uniesienia włosów. Zapach jest bardzo przyjemny czuć wiśnię i jaśmin, konsystencja dość gęsta, przezroczysta. Początkowo miałam obawy czy w przypadku tego szamponu efekt nie będzie podobny jak w przypadku ziołowej wersji, tj. Chopin jak żywy. Na szczęście szampon działa naprawdę bardzo profesjonalnie - włosy i skalp są oczyszczone, zauważyłam tutaj nawet efekt "piszczenia", a po wysuszeniu fryzura jest delikatnie uniesiona, a objętość zwiększona. Szampon bardzo przypadł mi do gustu i cieszę się, mając świadomość, że jeszcze jedna butla czeka na mnie w zapasie :)
 
 
 
Na marginesie chciałam jeszcze wspomnieć, że zużyłam również jedno opakowanie szamponu w wersji figa i perła, która również jest bardzo udana, przy czym tutaj najbardziej widoczny jest efekt w postaci gładkości i połysku.
Szampony Balea dostępne są w drogeriach DM w cenie około 4 zł. Cena w stosunku do jakości jest moim zdaniem świetna. U nas można kupić te szampony w sklepach z niemiecką chemią, na allegroszu, czy w kilku sklepach internetowych. Niestety cena często jest bardzo przesadzona.
 
Znacie, lubicie szampony Balea? Która wersja jest Waszą ulubioną?
 

wtorek, 22 października 2013

Pilomax Regenerująca maska do włosów Henna Wax

Dziś kilka słów o masce do włosów, która służy mi od paru miesięcy. Mowa o Pilomax Henna Wax przeznaczonej do włosów ciemnych. Moja czupryna nie jest jakoś specjalnie zniszczona - nie farbuję włosów, nie używam w nadmiarze środków do stylizacji, jedyna kwestia problemowa to używanie suszarki. Ponadto okresowo borykam się z problemem nadmiernego wypadania włosów.


Pilomax Henna Wax to regenerująca maska do włosów suchych, zniszczonych, matowych i wypadających, która nie zawiera w składzie parabenów, SLS i SLES. Preparat zamknięto w 480 g słoiku z zakrętką. Produkt zawiera za to ekstrakt z henny i zielonej herbaty. Obietnice producenta są następujące: wzmocnienie i wygładzenie osłabionych włosów, nawilżenie i zapobieganie utracie wody, pielęgnacja skóry głowy, wzmocnienie cebulek i mieszków włosowych, skuteczne przeciwdziałanie wypadaniu włosów - jednym słowem zdrowy wygląd włosiąt. Producent zaleca używać maskę 2-3 razy w tygodniu, po umyciu nałożyć maskę na włosy i pozostawić ją na minimum 10 minut, maksymalnie do godziny. Najlepsze efekty uzyskałam pozostawiając maskę właśnie na godzinę.
Konsystencję maski określiłabym jako budyniową. Specyfik ładnie trzyma się na włosach, nie spływa z nich. Zapach jest dość intensywny, taki fryzjerski, lekko roślinny i utrzymuje się na włosach do kolejnego mycia.
 
 
Co tu dużo pisać? Polubiłam tę maskę. Produkt ładnie nawilża i wygładza włosy, nie obciążając ich przy tym. Przy regularnym stosowaniu można zauważyć poprawę ogólnej kondycji włosów - fryzura jest bardziej mięsista i dociążona. Liczyłam też na ograniczenie wypadania włosów, co jednak nie nastąpiło. Maskę kupiłam w aptece doz.pl za około 25 zł, także cena całkiem na plus. Produkt należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. Tymczasem ruszam w dalsze poszukiwania maski idealnej :) Polecacie coś?

 
 

niedziela, 20 października 2013

Balea Balsam do ciała ze zmiękczającymi olejami


Balsamy do ciała stosuję codzienne rano. Cenię te, które szybko się wchłaniają i nie pozostawiają na ciele tłustej warstwy. Dziś słów kilka o balsamie do ciała marki Balea, który przyleciał do mnie z bułgarskiej drogerii DM za sprawą moich rodziców. Pokazywałam go w poście z serii Nówelaski, o tutaj. Zapraszam na szczegóły.
 

Balsam otrzymujemy w dość twardej 200 ml tubie zamykanej na klik. Sam specyfik jest dość rzadki, a jego zapach jest intensywny, ale czym pachnie? Nie wiem, nie jest ani słodki, ani świeży, przypomina mi trochę zapach olejku Alterra z papają. Balsam przeznaczony jest do pielęgnacji skóry bardzo suchej czyli właśnie takiej, jakiej posiadaczką jestem. Według producenta skład balsamu stanowią w 40% oleje słonecznikowy, sojowy i migdałowy, które są w pełni wegańskie. Prócz olejów o skórę dba alantoina i witamina E, które mają za zadanie wygładzić ją. Balsam udało mi się zużyć do końca bez rozcinania tuby, za co ogromny plus. Producent obiecuje, iż balsam szybko się wchłania.


Jak balsam sprawdził się u mnie? Otóż właściwości pielęgnacyjne produktu oceniam bardzo dobrze. Skóra po jego zastosowaniu była miękka, odżywiona i nawilżona. Nie pojawiły się również przesuszone obszary, do czego mam tendencję. Niestety balsam ma jedną poważną wadę - wchłania się bardzo powoli, niezależnie od nałożonej ilości, i pozostawia na ciele tłustą warstewkę, myślę, że to za sprawa dużej ilości olejów w składzie. Zdarzyło się nawet raz, że balsam zamiast w ramiona, wchłonął się w koszulę, przez co byłam zmuszona do szybkiej zmiany ubrania. Balsam kosztował w bułgarskim DM około 8 zł, także przyjemnie.
 
Znacie ten balsam Balea? Polecacie inne warianty balsamów bądź maseł tej marki?
 


środa, 16 października 2013

Nuxe Huile Prodigieuse OR

Lato minęło, zbyt szybko jak dla mnie. Dziś o produkcie już chyba kultowym, który z powodzeniem towarzyszył mi codziennie podczas ciepłych miesięcy. Zapraszam na moją recenzję wielofunkcyjnego olejku Nuxe ze złotymi drobinkami.
Według Nuxe ten suchy olejek z drobinkami złota, o zawartości 95,2% składników pochodzenia naturalnego, to nowatorskie połączenie 30% szlachetnych olejków roślinnych i witaminy E – tak skomponowana formuła odżywia, odnawia i zmiękcza skórę twarzy, ciała i włosy. Skóra twarzy i ciała staje się gładka i jedwabista. Włosy nabierają elastyczności, miękkości i połysku. Zmysłowe drobinki złota delikatnie się mienią, rozświetlając skórę przy najmniejszym ruchu. Nowatorska formuła zawierająca wysokie stężenie 6 szlachetnych olejków roślinnych (z ogórecznika, dziurawca, słodkich migdałów, kamelii, orzechów laskowych i orzechów makadamia) oraz witaminę E: ten prosty w stosowaniu preparat do całościowej pielęgnacji szybko się wchłania, pozostawiając gładką i jedwabistą skórę oraz błyszczące, miękkie włosy. Mieniące się drobinki złota zawarte w preparacie rozświetlą cerę i włosy, nadając im subtelne złociste refleksy. Olejek nie zawiera konserwantów.
Suchy olejek z drobinkami złota można nakładać na twarz, ciało i włosy. Kosmetyk można stosować przez cały rok, zarówno w lecie, jak i w zimie. Idealny kosmetyk po opalaniu – nadaje niepowtarzalny odcień i blask opalonej skórze. 

O olejku Nuxe krążą legendy, jaki to on wspaniały, pachnący i pielęgnujący :) Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła tego na własnej skórze. W jednej z aptek internetowych, które sprzedają na allegroszu, zamówiłam zestaw, w skład którego wchodziły olejek Nuxe OR 50 ml, olejek bez drobin 10 ml i miniatura kremu nawilżającego również z serii Prodigieuse 15 ml. Za całość zapłaciłam coś około 50 zł.
Rozpoczęłam testowanie i przyznam się od razu, że olejek OR przypadł mi do gustu już po pierwszym użyciu. Zaznaczę na początku, że używam olejku jedynie do ciała, chociaż myślę, że odrobina na włosach mogłaby faktycznie nabłyszczyć fryzurę. Otóż olejek rzeczywiście jest suchy, wchłania się błyskawicznie i pozostawia na skórze delikatną, złotą poświatę. Absolutnie nie jest to złoty brokat, który migruje po całym ciele i ubraniach. Kolejna kwestia to wspaniały zapach, delikatny, myślę, że jaśminowy, który dość długo utrzymuje się na ciele. Olejek bardzo przyjemnie zmiękcza i nawilża skórę. Produkt jest bardzo, bardzo wydajny. Używałam go kilka miesięcy, niemal codziennie i zużyłam może 15% olejku. Aktualnie przestałam go używać z uwagi na to, że mój codzienny strój zakrywa już ciało po szyję i jakoś tak śmiesznie traktować się olejkiem z rozświetlającymi drobinkami pod ubranie. Czekam zatem do wiosny :) Aktualnie używam miniaturę tradycyjnej wersji i kupię z pewnością pełnowymiarowe opakowanie. Cóż tu więcej mówić, olejek Nuxe, zarówno ten w wersji OR jak i tradycyjnej, polecam Wam bardzo gorąco!




INCI: ISOPROPYL ISOSTEARATE*, MACADAMIA TERNIFOLIA SEED OIL*, DICAPRYLYL ETHER*, COCO-CAPRYLATE/CAPRATE*, PRUNUS AMYGDALUS DULCIS (SWEET ALMOND) OIL*, CORYLUS AVELLANA (HAZEL) SEED OIL*, MICA*, CAMELLIA OLEIFERA SEED OIL*, SILICA, PARFUM/FRAGRANCE, TOCOPHEROL*, CI 77891/TITANIUM DIOXIDE*, BORAGO OFFICINALIS SEED OIL*, OLEA EUROPAEA (OLIVE) FRUIT OIL*, CI 77491/IRON OXIDES*, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL*, ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) LEAF EXTRACT*, HYPERICUM PERFORATUM FLOWER/LEAF/STEM EXTRACT*, SOLANUM LYCOPERSICUM (TOMATO) FRUIT/LEAF/STEM EXTRACT*, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, BENZYL SALICYLATE, BUTYLPHENYL METHYLPROPIONAL, CITRONELLOL, GERANIOL, HYDROXYCITRONELLAL, LIMONENE, LINALOOL [N1006/E].
* pochodzenia naturalnego.

poniedziałek, 14 października 2013

Nówelaski

Dziś szybki post zakupowy czyli o tym, co w ostatnim czasie zasiliło moje kosmetyczne zbiory. Przyznaję, że dałam się wciągnąć w trzy zniżkowe akcje, które miały miejsce podczas ostatnich dwóch weekendów. Zakupy były jednak przemyślane i nie nabyłam niczego zbytecznego ;)


  

Masła Flos-Lek chciałam wypróbować od dawna. W Rossmannie napatoczyłam się na cenę o połowę niższą niż standardowa, więc masło wanilia i czekolada wpadło do koszyka. Orzeźwiający tonik oczyszczający z linii Ideal Fresh L'Oreal używam od czasu do czasu celem poskromienia nieprzyjaciół. Z nowych propozycji lakierowych Wibo spodobały mi się dwa ciemne lakiery. Granat jest piękny, głęboki, a piasek mieni się przyjemnie w słońcu.
 
 
W mintishop.pl kupiłam pędzel Hakuro H24 przeznaczony do nakładania różu (swego czasu rekomendowała go Dezemka) oraz sprawdzony tusz do rzęs Max Factor False Lash Effect.

 
Dwa glittery i złoty piasek z p2 kupiłam już jakiś czas temu w drogerii cytrynowa.pl. Piasek bardzo przypadł mi do gustu, czego niestety nie mogę powiedzieć o glitterach.

 
Skorzystałam z 20% zniżki w Sephorze i kupiłam dwie maski do twarzy Korres - oczyszczającą z granatem i rozświetlająca z dziką różą. Przy okazji do koszyka wpadł balsam do ust Yes To Carrots w kolorze rosy bloom.
 

20% rabat był dostępny również w Marrionaud. Nabyłam piękny róż Hot Mama marki The Balm, pierwsze testy już za mną i jestem z niego bardzo zadowolona.
 
 
Ostatnie zakupy z 20% zniżką poczyniłam w sklepie homedelight.pl. Kupiłam naturalne w składzie masło do ciała i olejowy peeling cukrowy marki Bomb Cosmetic, a prócz tego woski YC.
 
Znacie moje nowe nabytki? Jesteście szczególnie ciekawe któregoś produktu?
 

 

sobota, 12 października 2013

Yankee Candle!

Ostatnio w blogosferze można zaobserwować wysyp postów w temacie Yankee Candle. Ten temat był mi zupełnie obcy. Świeczki zapachowe lubię, owszem, kilka razy w roku robiliśmy większe zaopatrzenie w Ikei, na tym koniec.
Jakieś dwa tygodnie temu postanowiłam jednak wypróbować te osławione woski. Zamówiłam kominek i kilka zapachów na początek. No i co? Wpadłam w to jak śliwka w kompot! Odpalamy kominek co wieczór, co dwa, trzy dni zmieniamy zapach. Póki co mam ochotę na więcej i więcej :)



Kominek i woski kupiłam w sklepie internetowym HomeDelight. Panie ze sklepu są bardzo miłe, a wysyłka błyskawiczna. Produkty były porządnie zapakowane.

Znacie produkty Yankee Candle? Polecacie coś szczególnie? 

środa, 9 października 2013

Phenome Regenerating hand balm

Mam bzika na punkcie smarowideł do dłoni! Nienawidzę uczucia szorstkości i ściągnięcia skóry, dlatego kremy/balsamy do rąk towarzyszą mi na każdym kroku - mam je w łazience, w kuchni, w sypialni, w torebce, w biurku w pracy, itd... Wymagam od tych kosmetyków dużo. Przede wszystkim szukam długotrwałego nawilżenia, uelastycznienia skóry i odżywienia. W pracy potrzebuję czegoś, co szybko się wchłania, co by nie przykleić się do klawiatury :) W domu mogę używać nieco cięższych formuł. Tyle słowem wstępu. Dziś o regenerującym balsamie do dłoni od Phenome, który towarzyszy mi od kilku tygodni.



Balsam zamknięto w 50 ml metalowej tubce z plastikową zakrętką. Wszelkie informacje znajdujące się na opakowaniu są w języku angielskim. Wygląd zewnętrzny produktu bardzo do mnie przemawia, jest skromny, ale przy tym konkretny. Aksamitny balsam o bogatej i odżywczej konsystencji przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji suchej skóry dłoni. Oparty na bazie ekologicznych wód roślinnych oraz organicznych substancji czynnych i olejów roślinnych „extra virgin", które są bogatym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych oraz witamin o działaniu wzmacniającym. Doskonale nawilża skórę, wspomagając proces regeneracji i odnowy naskórka. Dobrze się wchłania, zapewniając dłoniom niewyczuwalny film chroniący przed nadmiernym przesuszeniem oraz negatywnym działaniem czynników zewnętrznych.

Skład w 98,5% stanowią składniki naturalne zgodne ze standardami produkcji kosmetyków organicznych i naturalnych:
  • woda migdałowa - dostarcza skórze niezbędnych witamin i minerałów,
  • olej ze słodkich migdałów - nawilża, zmiękcza, wygładza naskórek,
  • olej buriti - nawilża, wygładza, koi, działa antyoksydacyjnie,
  • miód - regeneruje, wspomaga procesy naprawcze, łagodzi podrażnienia,
  • masło shea - optymalnie nawilża, zmiękcza i wygładza skórę, wykazuje własności naprawcze i łagodzące,
  • oleje: makadamia i awokado - nawilżają, zmiękczają, wygładzają naskórek,
  •  ekstrakt z owsa - odpowiada za właściwe odżywienie, nawilżenie, wykazuje funkcje naprawcze, łagodzące i przeciwzapalne,
  • ekstrakt ze skórki cytryny - dodaje witalności i odświeża, 
  • naturalna kompozycja zapachowa o migdałowej nucie wzbogaconej odrobiną wanilii i orzecha laskowego, otula łagodnym i ciepłym aromatem, uprzyjemniając pielęgnację.
Balsam do dłoni pochodzi z linii Milky Almond przeznaczonej do skóry suchej i bardzo suchej. Produkty z tej serii intensywnie nawilżają i natłuszczają naskórek, odbudowują jego warstwę hydrolipidową, niwelują szorstkość i efekt nieprzyjemnego ściągnięcia, wygładzają, łagodzą i regenerują. Skóra błyskawicznie odzyskuje komfort i odprężenie, staje się elastyczna, delikatna i aksamitna w dotyku. Prócz balsamu do dłoniznajdziemy w tej serii pastę peelingującą do ciała, migdałową emulsję do mycia ciała, regenerujące masło do ciała, migdałową oliwkę do kąpieli i migdałowo-miodowy żel do mycia rąk. W moich zbiorach znajduje się również wspomniane masło do ciała, o którym niebawem :)


Zapach kremu jest przyjemny, migdałowy, a konkretniej kojarzy mi się z parzeniem i obieraniem migdałów z brązowej skórki. Utrzymuje się dość długo na skórze. Konsystencja jest dość gęsta, ale przyjemnie się rozprowadza i szybko wchłania.


Słowo "regenerujący" w nazwie produktu znaczy dla mnie sporo, rozumiem przez to, że balsam będzie prawdziwym zastrzykiem substancji, które pomogą odzyskać moim dłoniom bardzo dobry stan. Używam tego produktu od kilku tygodni i trzeba mu oddać, że jest bardzo wydajny. Mimo swojej małej, bo 50 ml, pojemności wciąż pozostało go sporo. Stan moich dłoni nie jest zły, tak jak pisałam na początku, dbam o nie bardzo. Balsam regenerujący Phenome z serii Milky Almond jest bardzo przyjemny w stosowaniu, dłonie po jego zastosowaniu stają się miękkie, nawilżone i gładkie. Produkt nie pozostawia na skórze tłustej warstwy i wchłania się niemal w całości. Wsmarowuję balsam w dłonie minimum trzy razy dziennie, będąc już w domu po pracy. Polubiłam ten produkt, choć nie ukrywam, że nie powalił mnie na kolana. Brakuje mi chyba bardziej długotrwałego efektu nawilżenia, które utrzymywałoby się dłużej niż tylko do kolejnego mycia rąk.

Kupiłam ten balsam podczas jesiennej promocji w sklepie internetowym Phenome za 35 zł, jego regularna cena to 50 zł. Produkty Phenome dostępne są również w wybranych perfumeriach Douglas.

Znacie ten balsam do dłoni? Jakie są Wasze wrażenia? Czekam również na Wasze propozycje sprawdzonych balsamów/kremów do rąk.

INCI: Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Fruit Water**, Glycerin**, Dicaprylyl Carbonate**, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Macadamia Ternifolia Seed Oil / Macadamia Integrifolia Seed Oil*, Glyceryl Stearate**, Isopropyl Palmitate**, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Shorea Stenoptera Seed Butter*, Stearic Acid**, Glyceryl Stearate Citrate**, Persea Gratissima (Avocado) Oil*, Hydrogenated Vegetable Oil*, Aqua**, Panthenol, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Extract*, Carica Papaya Fruit Extract*, Tocopherols**, Dehydroacetic Acid, Parfum**, Xanthan Gum**, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract**, Hydrolyzed Wheat Protein**, Castanea Sativa (Chestnut Tree) Seed Extract**, Avena Sativa (Oats) Kernel Extract**, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract**, Tocopheryl Acetate, Mauritia Flexuosa (Buriti) Fruit Oil**, Mel**, Sodium Phytate**, Benzyl Alcohol, Caramel**, Geraniol***, Limonene***, Linalool***.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
SZABLON BY: PANNA VEJJS.