Jakiś czas temu przyleciały do mnie z Australii, za sprawą mojej Mamy oczywiście, tamtejsze kosmetyki naturalne marki Sukin. Główny slogan marki, który stanowi "Skincare that doesn’t cost the earth™" w pełni wpisuje się w mój kosmetyczny światopogląd. Kosmetyki tego australijskiego producenta nie zawierają w swych składach SLS, SLES, sztucznych substancji zapachowych, pochodnych zwierzęcych, żrących detergentów, glikolu propylenowego, sztucznych barwników, parafiny czy parabenów. Sukin ma w swej ofercie pięćdziesiąt kosmetyków do pielęgnacji ciała, twarzy i włosów, stworzonych dla różnych potrzeb. Mnie w udziale przypadł nawilżający krem do twarzy, peeling do twarzy, glinkowa maska oczyszczająca i przywracający nawilżenie duet szamponowo-odżywkowy do włosów, o którym dziś właśnie :)
Szampon i odżywkę otrzymujemy w butelkach z miękkiego, cienkiego plastiku, zamykanych na klik. O ile szampon bez problemu wydobędziemy z butelki, to z gęstą odżywką jest już gorzej. Ostatnim razem, gdy produktu było już mniej niż połowa, musiałam strasznie mocno potrząsać opakowaniem, a i tak w końcu użyłam innej odżywki, stawiając Sukin do góry nogami celem spłynięcia produktu do ujścia. W mojej ocenie opakowania mają miły dla oka wygląd, wszystko jest ładnie opisane i wyjaśnione.
Zacznijmy zatem od szamponu. Otóż mój egzemplarz przeznaczony jest do włosów suchych i zniszczonych. Co prawda moja czupryna, której nie farbuję, nie jest bardzo sucha, niemniej jednak takie szampony z reguły jej służą. W składzie znajdziemy sok z aloesu, wyciąg z kwiatu rumianku, olejek z owoców dzikiej róży, olejek ze skórki tangerynki, mandarynki i lawendy, ekstrakt ze skrzypu, a nawet ekstrakt z wanilii, także na bogato. No właśnie, dla moich włosów chyba jednak zbyt bogato. Otóż czy myłam włosy raz czy dwa razy z kolei, nakładałam odżywkę czy pomijałam ten krok, moje włosy były jakby niedomyte, oklapnięte i zupełnie bez życia. Szkoda, bo skład szamponu prezentuje się imponująco, ale widać jest skierowany do mocno przesuszonej i zniszczonej czupryny. Szampon pachnie lekko ziołowo, ciepło, delikatnie waniliowo, jest bezbarwny.
Przechodząc kolejno do odżywki z tej samej, przywracającej nawilżenie linii, muszę stwierdzić, że to miód na moje włosy :) Ale zacznijmy od składu. Znajdziemy tutaj, tak jak i w szamponie, sok z aloesu, olej sezamowy, masło shea, ekstrakt z kwiatu rumianku, ekstrakty z pokrzywy, łopianu i skrzypu, olejek z kiełków pszenicy, olejek jojoba, olejek z owoców dzikiej rózy ekstrakt z nasion grapefruta, olejek ze skórki tangerynki i mandarynki, olejek lawendowy czy ekstrakt z wanilii. Tak jak wspomniałam wyżej, odżywka świetnie działa na moje kosmyki - ładnie je nawilża, wygładza i dyscyplinuje, nie obciążając ich przy tym. Stosowałam również ten specyfik jako maskę i sprawdziła się równie dobrze, jak w roli odżywki. Odżywka pachnie tak samo jak szampon, z tym, że jest biaława i gęsta.
Ceny szamponu i odżywki Sukin w Adelaidzie to 7,95 $/sztuka czyli jakieś 22 złote. Jednak dla Australijczyków taka cena to drobnostka, a mając na uwadze naturę w świetnym wydaniu, używają takich kosmetyków na potęgę.
Co do dostępności kosmetyków marki Sukin w Polsce to trafiłam swego czasu na stronę, która sprowadza kosmetyki tej marki na zamówienie, przy czym ceny stanowiły średnio dwukrotność cen australijskich, a szkoda, bo z wielką chęcią przetestowałabym oczyszczający szampon do włosów czy odżywkę z proteinami.
Znacie australijskie kosmetyki marki Sukin? Polecacie coś konkretnego?
Dla mnie nowosc:-) Gdybym miala mozliwosc, chetnie przetestowalabyn odzywke, o ktorej wspominasz.
OdpowiedzUsuńTo również moje pierwsze spotkanie z Sukin :)
UsuńBubel i perełka w zestawie. Skład robi naprawdę wrażenia, bardzo pozytywne wrażenie. Szkoda, że szampon się nie sprawdził, a niby nie ma się od szamponu zbyt wielkich oczekiwań, to trochę przykro gdy te minimum nie zostanie spełnione. Najważniejsze jednak ze odżywka spisała się jak należy:)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie postrzegam szamponu jako bubel. Myślę, że po prostu nie jestem w grupie docelowej dla tego produktu :) Odżywka jest cudna :)
UsuńAustralia... jest na mojej wycieczkowej liście :>
OdpowiedzUsuńna pewno się kiedyś ziści wtedy też poszaleję również zakupowo
Wiem, wiem, że Cię tam ciągnie :) Na pewno będzie w czym wybierać, tym bardziej, że Australijczycy sympatyzują z Azją :)
UsuńPrzeczytałam u Ciebie ten post o zakupach, w którym wspomniałaś o tej firmie i ją wygooglowałam. Tak mnie niesamowicie interesuje! Ale można zamówić tylko w ciemno i to za grube pieniądze... Może kiedyś pojadę za granicę i spotkam. Nie ma to jak marzyć o wycieczce i jednocześnie myśleć o kosmetycznych zakupach : D
OdpowiedzUsuńI do Australii chciałabym bardzo <3
Również żałuję, że ta marka jest u nas praktycznie niedostępna.
UsuńMarki nie znam, ale wydaje się ciekawa :) Szampon byłby również dla mnie za bogaty, muszę sobie sprawić jakiś z najprostszym składem, bo mega mi się przetłuszczają włosy :(
OdpowiedzUsuńJa właśnie z chęcią spróbowałabym wersji oczyszczającej Sukin :)
UsuńNie znam tej firmy, szkoda że jest tak mało dostępna. :)
OdpowiedzUsuńRównież żałuję :/
Usuńsssukin - nazwa pozostanie mi w pamięci :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę i czytam o tej marce :) chętnie bym przetestowała:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dostępność w PL jest tak słabiutka.
UsuńPierwszy raz o tej marce słyszę, ale do Australii to bym się bardzo chętnie wyprowadziła:))
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzka do Australii to chyba marzenie wielu osób :)
UsuńJa się ostatnio rozmarzyłam, jakby to mi się miło żyło w Australii ;D Rozmowy z sympatykami tego pięknego miejsca robią swoje.
OdpowiedzUsuńMarki Sukin nie znałam, dopiero u Ciebie się o niej dowiedziałam i z miejsca mnie zainteresowała :) Zaskoczyłaś mnie cenami, które brzmią naprawdę przyzwoicie, szkoda, że ta stronka tak okrutnie podbija stawkę :(
Coś magnetycznego jest w tej słynnej Australii :)
UsuńRównież ubolewam nad cenami, bo składy są bajeczne, w związku z czym wypróbowałaby z chęcią to i owo :)
Nie znam tej marki, ale oba produkty chętnie bym wypróbowała:) Słowo "dyscyplinuje" w recenzji produktów do włosów działa na mnie jak magnes;P
OdpowiedzUsuńMoje włosy również wymagają dyscypliny :)
UsuńTo zupełna nowość dla mnie.
OdpowiedzUsuńDla mnie również ;)
UsuńAustralia mi się marzy, a te kosmetyki wyglądają niezwykle kusząco :)
OdpowiedzUsuńAustralia marzy się wielu osobom, a kosmetyki Sukin są warte większej uwagi :)
UsuńKosmetyki tej marki sa dostepne w Anglii, ja widuje je w TKmaxx takze jak macie tu w UK znajomych to mozecie poprosic o Sanyo. Cena ok 7 Funtow a na wyprzedazy mozna znalesc mniejsza cene :)
OdpowiedzUsuń...mozecie poprosic o zakup - sorry za blad podpowiadacza w telefonie
OdpowiedzUsuńZakupiłam trzy kosmetyki tej firmy w Anglii ,w TKmax - ceny bardzo przystępne, peeling do twarzy,żel brązujący i serum pod oczy. Mam skórę wrażliwą, zatem lekko obawiałam się o reakcję na nowe kosmetyki. Dla mnie rewelacja, żadnych podrażnień, lekka konsystencja ( chociaż faktycznie serum bardzo wydajne),no i tylko naturalne składniki.Polecam :)
OdpowiedzUsuń