Dziś rano zdałam sobie sprawę z tego, że dawno nie pokazywałam na blogu, co nowego zasiliło moje kosmetyczne zbiory. Ostatni post tego typu opublikowałam 21 stycznia tego roku. W międzyczasie wpadło mi to i owo, zatem zapraszam Was do zerknięcia na kosmetyki, których recenzje pojawią się za jakiś czas a blogu.
Po pierwsze Clochee. To nowa, polska marka kosmetyków naturalnych z siedzibą w Szczecinie. Celem marki jest stworzenie jak najbardziej doskonałych kosmetyków, w pełni naturalnych, bezpiecznych i zdrowych. Clochee wykorzystuje siły drzemiące w naturze, roślinach i minerałach, pozostając w zgodzie ze środowiskiem. Kosmetyki nie zawierają szkodliwych substancji alergizujących (m.in. parabenów i innych konserwantów, oleju mineralnego i pochodnych ropy naftowej, silikonów, alkoholu, glikolu propylenowego, syntetycznych barwników i kompozycji zapachowej, PEG, SLES). Hasło marki to Nie odkładaj do jutra przyjemności, którą możesz mieć dzisiaj :) Używam Wygładzającego olejku do demakijażu i Łagodzącego toniku antyoksydacyjnego od kilku tygodni, recenzja niebawem. Zdradzę Wam jedynie, że olejek przepięknie pachnie.
Po drugie Essie. Głównie za sprawą Megdil, moja lakierowa kolekcja rośnie w zastraszającym tempie. Essie polubiłam za nietuzinkowe kolory, dobrą jakość lakierów i szybkie schnięcie. Moje lakierowe pudełko zasiliły w ostatnim czasie m.in. Beyond Cozy, Chubby Cheeks, Maximillian Strasse Her, Go Ginza, A Cute Above, Cute As A Button. French Affair czy We're In It Together.
Po udanej przygodzie z Maseczką z glinki migdał i szafran, skusiłam się na kolejną propozycję marki Orientana - balsam do ciała w kostce w wersji imbir i trawa cytrynowa.
Dzięki jednej z czytelniczek miałam okazję zaopatrzyć się w nieznane mi dotąd kosmetyki The Body Shop. Wybrałam scrub do ciała Cocoa i masło do ciała Orzech Brazylijski. Zapachy są cudne, mam nadzieję, że działanie będzie równie przyjemne.
Podczas ostatniej promocji -30% zorganizowanej przez markę Phenomé skusiłam się na małe zakupy celem "wiosennych porządków" z samą sobą - nabyłam scrub do dłoni In-A-Minute i pumeks do stóp Fresh Mint. Natomiast maska do twarzy Wrinkle Resist towarzyszy mi już od kilku tygodni.
Powyższe pudełeczko to wygrany u Siouxie Siouxe Box :) Zawartość pudełka na zdjęciu jest już nieco ogołocona - mama posiliła się dwoma kremami do twarzy Oilan, błyszczykiem do ust i płatkami kolagenowymi pod oczy.
Dzień kobiet zaowocował u mnie w dwa prezenty od Męża :) Otrzymałam wodę perfumowaną Chloé Chloé oraz róż Sugarbomb z Benefit Cosmetics.
Powyższy zestaw smakołyków PAT&RUB udało mi się upolować pod koniec stycznia w Sephorze. Tonik, ekoAmpułkę 1 i pomarańczowy peeling do ust nabyłam za mniej niż cena samej ekoAmpułki, także myślę, że to był niezły zakup :)
I na koniec kolejne smakołyki od PAT&RUB. Masło Home SPA już niedługo będzie miało możliwość zaprezentowani swych właściwości na mojej suchej skórze. Na krem BBB miałam ochotę od dawna, no i w końcu udało się :) Morska sól do kąpieli z kozim mlekiem to nowość w szeregach marki PAT&RUB. Jeszcze dziś, a najdalej jutro mam zamiar pławić się w ciepłej kąpieli z z dodatkiem tej właśnie soli.
Znacie któryś z moich nowych nabytków? Coś zainteresowało Was szczególnie?