Ostatni post nówelaskowy opublikowałam na początku lipca. Najwyższy czas zatem, aby pokazać Wam jakie propozycje będą towarzyszyć mi w najbliższym czasie. Zapraszam :)
Endorfinowe serum czekoladowe Organique i pomarańczowy krem do rąk The Secret Soap Store udało mi się wygrać w rozdaniu u Zosi KLIK. Oba kosmetyki pięknie pachną, więc mam nadzieję, że i działanie będzie podobne.
Oferta maski Bath & Body Works była mi zupełnie obca. Sytuacja uległa jednak zmianie, gdy Ania KLIK postanowiła zorganizować wspólne zamówienie tych kosmetyków z USA. Zaopatrzyłam się w pięć żeli antybakteryjnych i trzy kremy nawilżające do ciała. Wszystko pachnie przecudnie, a żele antybakteryjne już zdążyłam bardzo polubić.
W ostatnim czasie mój demakijaż zdominowały formy olejowe/maślane wobec wysuszającego
działania miceli. Postanowiłam jednak dać jeszcze jedną szansę micelowi,
tym jednak razem w pełni naturalnemu. Recenzja niebawem, powiem tylko,
że jestem zwolennikiem "drugich szans" :)
Produkty ujędrniające do ciała znalazły już stałe miejsce w mojej łazience. Wraz ze zbalansowaną dietą i aktywnością fizyczną dają widoczne efekty. Tym razem w roli strażnika antycellulitowego wystąpi Phenomé i nowość z linii Silhouette Dream - Szybko wchłaniające się serum.
Olejki do włosów to również obowiązkowy punkt w mojej kosmetyczce. Zawiedziona olejkiem Equilibra, zdecydowałam się na zakup zachwalanego Luxe Oil marki Wella. Używam go już kilka tygodni, recenzja niebawem. Mogę jedynie zdradzić, że zapach urzeka :)
Z urlopowej wyprawy do Belgii udało mi się przywieźć kilka kosmetyków. Skusiłam się na peeling solny Himalaya Scrub marki Rituals, dwie świeże maski Lush - Catastrophe Cosmetic i Oatifix oraz czyścik Let The Good Times Roll. Napatoczyłam się także na salon MAC :) Próbowałam wybrać jakąś uroczą pomadkę na dzień, na nic jednak nie mogłam się zdecydować. Finalnie postawiłam na odświętną, matową czerwień Russian Red.
W poprzednim tygodniu PAT&RUB uraczyło mnie przemiłą niespodzianką w postaci Himalajskiej soli do kąpieli i Hipoalergicznego olejku do ciała. Oba kosmetyki już doczekały się swojej premiery, zatem recenzje niebawem.
Wszystkie powyższe nowości to pielęgnacja, no z wyjątkiem MACzkowej pomadki. Przyznaję, że to
właśnie na miejscu pielęgnacji mam bzika, szczególnie tej naturalnej. Niemniej jednak kosmetyki kolorowe
interesują mnie coraz bardziej, wobec czego w ramach współpracy z Costasy - dystrybutorem kosmetyków Lily Lolo, będę próbować naturalnej kolorówki - podkładu SPF 15 w kolorze Barely Buff, bronzera Bondi Bronze, pudru Flawless Silk, BB Kremu w kolorze light, błyszczyka w kolorze English Rose, różu do policzków Ooh La La, prasowanego różu do policzków Coming Up Roses oraz pędzla Super Kabuki. Pierwsze testy już za mną i muszę Wam powiedzieć, że przygoda z Lily Lolo będzie bardzo przyjemna :)
Znacie moich nowych, kosmetycznych towarzyszy? Co szczególnie Was zaciekawiło?