Peelingi do ciała stosuję regularnie dwa, czasem trzy razy w tygodniu. W tej kwestii lubię raczej porządne ścieranie niż delikatne masowanie. Doceniam te propozycje, które pozostawiają na skórze delikatny, ochronny filtr, co nie oznacza, że skreślam te, które takiej delikatnie tłustej warstewki nie tworzą. Jakiś czas temu, mając na uwadze świetne doświadczenia z peelingiem hipoalergicznym, KLIK, skusiłam się na kolejny peeling marki PAT&RUB w wersji otulającej.
Producent wskazuje, iż mamy do czynienia z cukrowym scrubem do ciała o ciepłym, naturalnym zapachu karmelu, wanilii i cytryny, który delikatnie złuszcza, ekspresowo nawilża i poprawia wygląd skóry. Kryształki cukru złuszczają martwy naskórek, a oleje i masła roślinne sprawiają, że skóra staje się nawilżona i odżywiona. Pięknie wygląda i pachnie. Po użyciu scrubu skóra nie potrzebuje już użycia balsamu, ani masła do ciała.
Kompozycja:
- kryształki cukru trzcinowego*– złuszczają martwy naskórek i wygładzają skórę,
- oliwa i masło z oliwek* – wygładzają i koją, Masło shea* – nawilża i zmiękcza,
- olej babassu* – uelastycznia, nawilża, jest naturalnym filtrem UV,
- masło z awokado* – natłuszcza i regeneruje, chroni przed czynnikami zewnętrznymi, w tym promieniami słonecznymi,
- masło kakaowe* – uelastycznia i koi podrażnienia,
- wosk pszczeli* – uelastycznia i zmiękcza,
- naturalna witamina E* – antyoksydant.
*surowce naturalne i z certyfikatem ekologicznym
Produkt otrzymujemy w miłym dla oka, plastikowym słoiku z zakrętką o pojemności 500 ml. Konsystencja jest zbita, zapach słodki, otulający jak sama nazwa wskazuje. Aromat jest świetny, bardzo przypadł mi do gustu.
Jakie są moje wrażenia w stosunku do tego peelingu? Otóż tak jak wspominałam na początku, spośród peelingów PAT&RUB znam jedynie wersję hipoalergiczną, którą bardzo polubiłam. Niestety peeling otulający jest całkiem inny. Mam wrażenie, że wzajemny stosunek maseł i olejów oraz cukru jest źle wyważony, przez co peeling słabo trzyma się ciała używany zarówno na sucho, jak i na mokro. Jak już uda mi się pokryć skórę scrubem to pojawia się kolejny problem - na ciele, po roztopieniu się cukru, pojawia się biała, klejąca maź, której nie da się spłukać wodą. Przy pierwszym użyciu pomyślałam, że po prostu użyłam zbyt dużo peelingu, więc przy kolejnym podejściu zmniejszyłam ilość, niestety efekt końcowy bez zmian. Postanowiłam jednak, że się nie poddam :) Przy następnym spotkaniu z peelingiem otulającym, po spłukaniu resztek cukru, osuszyłam delikatnie ciało ręcznikiem, tak aby nie usunąć białej warstwy, po czym pozwoliłam jej wchłonąć się w skórę. I to było dobre rozwiązanie, bowiem maź się wchłonęła, a skóra stała się nawilżona i odżywiona. Niemniej jednak przyznaję, że mój ostatni sposób wymaga chwili wolnego czasu, którym nie zawsze dysponuję, albo najnormalniej w świecie nie mam ochoty stać i czekać, aż wszystko się wchłonie. W takim wypadku, po użyciu scrubu, po prostu zmywam ciało żelem pod prysznic.
Muszę też wspomnieć, że zwróciłam się do PAT&RUB celem wymiany felernego peelingu. Oczywiście nie było żadnego problemu, sprawę załatwiliśmy szybko i bez kłopotu, jednak otrzymany w ramach reklamacji produkt ma identyczne właściwości jak pierwszy, co oznacza, iż po prostu taki urok peelingów w wersji otulającej. W zapasie mam scrub w wersji orzeźwiającej, ciekawa jestem co z niego za okaz...
Produkt można nabyć w sklepie internetowym PAT&RUB w cenie 89,00 zł, jak również w Sephorze. Z tego, co wiem aktualnie w sklepie internetowym trwa promocja -15%, która obejmuje wszystkie peelingi do ciała.
Znacie peelingi PAT&RUB? Którą wersję, prócz hipkowej oczywiście, polecacie?
Korzystając również z okazji, chciałabym życzyć Wam drodzy czytelnicy, spokojnych Świąt w radosnej atmosferze wypoczynku i nicnierobienia :)
Ja miałam rewitalizujący i byłam zadowolona:) a tej serii nie próbowałam. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZ serii rewitalizującej miałam masło do ciała i krem do rąk, które niespecjalnie przypadły mi do gustu.
UsuńOooj nie, niee co za dużo to nie zdrowo ;) nie lubię jak jest za tłusto ;)
OdpowiedzUsuńChociaż zapach tej serii jest moim zdaniem najbardziej udany w ofercie P&R ;)
Wesołości :)
Zapach serii otulającej jest świetny, zgadzam się proszę :)
UsuńTej wersji nie miałam, ale żurawina i cytryna oraz hipoalergiczna tez takie masełko białe na ciele u mnie zostawiały, co mi akurat zupełnie nie przeszkadza, bo skóra jest mega nawilżona po nim:)
OdpowiedzUsuńKamila, masełko z peelingu hipkowego jest bardzo subtelne, a w przypadku otulacza to jest biała, malejącą maź :/
UsuńMam ten scrub i bardzo go lubię:) Dzięki tej swojej masłowej konsystencji nawilża skórę lepiej niż masło do ciała z tej serii.
OdpowiedzUsuńMnie ta warstwa nieco mierzi, ale tak jak pisałam, znalazłam na to rozwiązanie.
UsuńUU szkoda, że nie całkiem się u Ciebie sprawdził. Ja z serii otulającej mam krem do rąk, który powala mnie zapachem :) Chociaż też w działaniu nie jest to nic ponad przeciętną :) No i również życzę Wesołych Świąt:)
OdpowiedzUsuńNie tak całkiem, znalazłam na niego sposób :) krem do rąk z tej serii też znam i lubię bardzo :)
UsuńDzięki :)
Też go obecnie mam i jest to mój pierwszy peeling z Pat&Rub. Niestety ma taką samą konsystencję, więc na pewno Twój pierwszy egzemplarz był dobry. Taka ich uroda. Nie polubiłam ani tej białej warstwy, ani jego formuły, więc zużyję i zapomnę. Sięgnę po wersję hipoalergiczną skoro polecasz :)
OdpowiedzUsuńJa również nie mam zamiaru wracać do tego peelingu peelingu.
UsuńHipkowy polecam :)
Miałam chyba próbkę i też została maź po tym. Za tą cenę i niedogodność raczej nie kupię całego produktu. Wesołych Świąt! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że są zwolennicy tego peelingu, ale ja jednak nie zaliczam się do tej grupy.
UsuńDzięki :)
O miałam podobny i nie sprawdził mi się wcale ; ( i cena też trochę nie za fajna . Wesołych Świąt ; *
OdpowiedzUsuńObserwuję ♥ Zapraszam : http://spelniaj-swoje-marzenia.blogspot.com/ Pozdrawiam ; )
Podobny, tzn. jaki?
UsuńDzięki :)
Ja mam peeling z serii orzeźwiającej,ale jeszcze go nie próbowałam... Mam nadzieje, że nie będzie się zachowywał podobnie, bo się zdenerwuję...:/
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :))
Ja też mam orzeźwiajacy w zapasie :)
UsuńDzięki :)
moje opakowanie wersji otulającej dobija już dna i też mam w zapasach orzeźwiającą. odkąd odkryłam, że wystarczy tą maź zmyć żelem pod prysznic to się tym nie przejmuję, ale zanim na to wpadłam to męczyłam się z wersją z żurawiną i rozgrzewającą :/ a wersję hipo chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńWersję hipo polecam bardzo :) Czyli wersja rewitalizująca i rozgrzewająca też pozostawiają taką maź?
UsuńTak, dokładnie taką samą. A szkoda, bo bardzo je lubię, ale ta maź... :/
UsuńMuszę sięgnąć po peelingi od Kingi :D
OdpowiedzUsuńPolecam wersję hipoalergiczną :)
UsuńMam ten peeling w zapasach, ale jeszcze nie doczekał się premiery. Mam nadzieję, że na mojej skórze warstewka nie będzie aż tak uciążliwa. Mam bardzo suchą skórę, więc wszelkie oleje i masła są mi niestraszne :)
OdpowiedzUsuńMoja skóra również jest bardzo sucha, mimo wszystko jednak ta tłusta jest nieco uciążliwa.
UsuńTo już nie pierwsza taka opinia o nim, szkoda, ale widocznie taki urok.
OdpowiedzUsuńTaki urok, dokładnie.
UsuńO tym peelingu marzylam...maialam probke (dostalam od Justyny) i tez nie bylam zadowolona..bo wlasnie...ten peeling nie trzyma sié skóry-spada z niej zanim mogé go wetrzec...
OdpowiedzUsuńPrzy innych peelingach ,tanich, drogich z olejkami bez olejków tego nigdy nie mialam...
szkoda...
Uwielbiam zapach serii otulającej, więc ten produkt był koniecznością :) Szkoda jednak, że jest aż tak tłusty.
Usuńmam dwa piling P&R i oba zostawiają białą maź, która mi akurat nie przeszkadza, zwłaszcza zimą gdy potrzeba mi konkretnego odżywienia :]
OdpowiedzUsuńObs, mam też wersję hipo i w tym przypadku warstwa jest subtelna :) W przypadku otulacza jednak warstwa jest zbyt klejąca i tłusta.
UsuńW moich zapasach czeka wersja relaksująca, z kokosem i trawą cytrynową.
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak się sprawdzi.
Również jestem ciekawa tej wersji. Będę wyczekiwać recenzji :)
UsuńJa miałam wersję rewitalizującą, relaksującą oraz Home SPA, niektóre po kilka razy i w sumie każda zostawia na ciele warstwę olejków, ale mnie to zupełnie nie przeszkadza, przeciwnie, lubię to :) Będę musiała wypróbować hipka, bo balsam z tej linii zauroczył mnie totalnie :) Czytałam jednak kilka takich opinii w temacie scrubu otulającego i orzeźwiającego, według których ta tłusta warstwa jest wręcz nieznośna. Nie próbowałam żadnego z nich, nie wiem zatem, na ile to kwestia jej intensywności, a na ile upodobań poszczególnych recenzentek, ale tę wersję otulającą też kiedyś wypróbuję, choćby i po to, by przekonać się na własnej skórze o ewentualnej różnicy :)
OdpowiedzUsuńWersję Home SPA mam w zapasach :)
UsuńMagda, wersja hipkowa również pozostawia tłustawą warstwę olejków na ciele, ale to jest warstwa przyjemna, subtelna. W przypadku otulacza ta warstwa jest nieco irytująca, a do tego klei się. Oczywiście zachęcam do wypróbowania, bo może akurat Tobie będzie to wszystko odpowiadać :)
Używam właśnie tego peelingu i szczerze mówiąc nie zauważyłam tej białej mazi, o której piszesz. Owszem, produkt pozostawia tłustawą warstwę, ale nie zauważyłam, żeby była biała... Hmm, ciekawe. Jeśli chodzi o zdzieranie, to rzeczywiście dość trudno operuje się tym peelingiem, który po prostu odpada od ciała... Zdzieranie moim zdaniem jest dość niewielkie i zadowoli raczej osoby o wrażliwej skórze. Za to aromat mam wrażenie, że bardziej skłania się ku karmelowi niż balsam do rąk z tej samej serii :P
OdpowiedzUsuńMoże wszystko zależy od serii, z której produkt pochodzi, nie mam zielonego pojęcia. U mnie maź jest biała :/ Co do aromatu to zgodzę się z Tobą, jest bardzo słodko i karmelowo :) Czuję jeszcze pod koniec grapefruita.
UsuńMam ten otulający słoik ze ździerakiem, ale po przeczytaniu kilku średnich opinii spokojnie zużywam to co mam otwarte, a do tego scrubu jakoś mnie nie ciągnie :(
OdpowiedzUsuńLekko tłustą, nawilżającą warstewkę bardzo lubię, jednak tłustej, białej mazi, która zostaje na ciele zdecydowanie nie znoszę :/
Kupiłam ten peeling zachęcona świetnym działaniem hipkowego scrubu, więc nieco się zawiodłam, bo to bardziej takie masło pod prysznic, które w dodatku nie chce się zmyć samą wodą...
UsuńNo i co tu zrobić? :] Przecież bezsensu jest myć skórę żelem po zrobieniu peelingu :/
UsuńA co napisali Tobie o tym z Pat&Rub?
Z PAT&RUB chcieli tylko, abym wskazała numer serii produktu i zgodzili się na wymianę. Nie napisali czym taki stan jest spowodowany, także wiem tyle, co i Ty :)
UsuńSzkoda, myślałam, że jakoś się wytłumaczyli :/
Usuńuwielbiam te peelingi :) co do białej mazi to ja zauważyłam je w każdym peelingu i robię to co Ty - po prostu jej nie ruszam, delikatnie osuszam i czekam aż się wchłonie. im bardziej zacznie się przy tym grzebać i próbować spłukać/zdrapać/usunąć, tym gorzej ;) a chodzi o to, żeby to wszystko się wchłonęło :)
OdpowiedzUsuńZnam dwie wersje tego peelingu - hipoalergiczną i otulającą. W przypadku serii hipkowej warstwa olejków i maseł jest subtelna, przyjemna. Niestety w serii otulającej ta warstwa jest, moim zdaniem oczywiście, zbyt tłusta i klejąca. Nie wiem czy tak być powinno...
Usuńo ile kocham masła do ciała P&R o tyle peelingi u mnie się zupełnie nie sprawdzają, są za gęste jak dla mnie właśnie :/
OdpowiedzUsuńNo właśnie, coś w tym jest :/ Hipkowy jednak bardzo lubię, bo pięknie trzyma się skóry i peelinguje, pozostawiając subtelną warstwę maseł i olejków :)
UsuńZ tym peelingiem miałam tak samo! Po jego użyciu musiałam wykonać masaż szczotką aby usunąć tą dziwną powłokę. Skóra faktycznie była super gładka, ale to raczej zasługa podwójnego peelingu ;)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja mam takie odczucia :)
UsuńMiałam styczność z peelingiem pat&rub z blossy boxa i wiem, że jest fantastyczny. Ten kusi mnie połaczeniem zapachowym. Karmel i wanilia! Magia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zapach jest świetny, zgadzam się :)
UsuńRównież pozdrawiam!