Kto czyta mojego bloga regularnie ten wie, że treściwych maseł do ciała używam namiętnie przez cały rok. Stosuję je wieczorem celem odżywienia i ukojenia mojej wrażliwej i suchej skóry. Natomiast tradycyjne balsamy do ciała towarzyszą mi zazwyczaj rano, oczekuję od nich szybkiego wchłaniania i nawilżenia skóry. Dziś o produkcie, który nie mieści się w obu wyżej wskazanych grupach - zapraszam na recenzję balsamu w kostce marki Orientana.
Producent wskazuje, iż mamy w tym przypadku do czynienia z naturalnym w 100% balsamem do ciała w formie stałej, bez zawartości wody. Produkt został stworzony z masła kokum, masła kakaowego, wosku pszczelego, olejów i olejków roślinnych, w tym olejku z imbiru i trawy cytrynowej. Wszystkie składniki są naturalne, tłoczone na zimno, nierafinowane, nie poddawane obróbce mechanicznej. Kostka topi się pod wpływem temperatury ciała. Producent zaleca stosować balsam najlepiej po kąpieli, gdy skóra jest rozgrzana i z łatwością chłonie balsam. Olejek imbirowy pomaga zwalczać cellulit. Poprawia ukrwienie skóry i jej metabolizm. Olejek z trawy cytrynowej działa detoksykująco i odświeżająco. Zapach balsamu wspaniale wpływa na samopoczucie.
Balsam w kostce otrzymujemy zapakowany w papierowy kartonik i dodatkowo owinięty w folię, którą należy usunąć przed pierwszym użyciem. Osobiście widziałabym tutaj inne rozwiązanie, bo z czasem papierowy kartonik niszczy się i przesiąka olejkami. Oczywiście na stronie producenta można nabyć metalowe pudełeczko do przechowywania balsamu, jednak przy jednorazowym spotkaniu z balsamem wydaje mi się to bezcelowe. Powracając jednak do tematu samego balsamu w kostce to jego stosowanie wymaga nieco uwagi i cierpliwości. Otóż najlepiej aplikować produkt na rozgrzane ciało zaraz po wyjściu spod prysznica/z kąpieli i osuszeniu ciała ręcznikiem, wtedy kostka przyjemnie sunie po skórze, pozostawiając na niej ochronny film, który utrzymuje się na skórze dobrych kilka godzin. Stosuję również czasem balsam w kostce rano, przed ubraniem się i co ważne, nie odnotowałam brudzenia ubrań. Przy regularnym stosowaniu, skóra staje się miękka, gładka, elastyczna, ujędrniona i dobrze nawilżona. Co do zapachu to czuję tutaj głównie trawę cytrynową, choć imbir również jest wyczuwalny. Aromat kostki jest dość intensywny, utrzymuje się na skórze do kilkunastu minut, co osobiście poczytuję na plus. Podsumowując, polubiłam takie innowacyjne rozwiązanie nawilżania skóry za porządne działanie i wydajność, która w moim przypadku wyniosła niecały miesiąc.
Balsam w kostce można nabyć w sklepie internetowym Orientana, sieci drogerii Hebe i innych sklepach, które mają produkty Orientana w ofercie KLIK. Cena oscyluje wokół kwoty 30,00 zł za 60 g balsamu.
Znacie balsamy w kostce od Orientany? Polecacie inne produkty tej marki?
miałam wersję z suszkami, drapały przy "balsamowaniu" i wszystko się kleiło ;/
OdpowiedzUsuńZ suszkami lawendy? Ja klejenia nie odnotowałam, choć warstewka na ciele pozostaje :)
Usuńznam balsamy w kostce- dla mnie zapach był baardzo intensywny i przez to trudny do noszenia.
OdpowiedzUsuńZ orientany mam cudny peeling do twarzy z żen szeniem, w kolejce mam też wersję żelową z algami.
U mnie zapach szybko się ulatnia.
UsuńPeeling do twarzy z żen-szeniem? Będę pamiętać :)
Dokladnie to papaja i zenszen.
UsuńMiałam wersję z jaśminem i trawą cytrynową...zapach ubijał :( ale idea balsamu w kostce podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńW sensie, ze za ostry był?
UsuńIdea jest ciekawa, zgadzam się :)
Nie miałam nic z tej firmy, ale trzeba przyznać, ze bardzo ciekawą formę ma ten balsam:)
OdpowiedzUsuńForma jest ciekawa, a moim zdaniem warta wypróbowania :)
UsuńOrientanę dopiero poznaję, ale nie ukrywam, że mam ochotę na więcej :)
Ciekawy patent - balsam w kostce :)
OdpowiedzUsuńCiekawy, ciekawy ;)
Usuńmam taką kosteczkę z LUsh i bardzo lubię choć nie jest to moja ulubiona forma ;)
OdpowiedzUsuńCo do zasady, u mnie wygrywają masła :)
UsuńNie jestem przekonana do takiej formy balsamu, przynajmniej nie do stosowania na co dzień. Wydaje mi się po prostu uciążliwa i niepraktyczna. Ale raz na jakiś czas w formie masażu, to już czemu nie:)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że aplikacja to kwestia wprawy ;)
UsuńNie miałam jeszcze w takiej formie, ciekawi mnie. :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto się zapoznać :)
UsuńZupełnie mnie taka stała formuła nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńZostanę więc przy tradycyjnych masełkach :)
Rozumiem :) Osobiście masła również są dla mnie numerem 1, ale mimo to doceniam właściwości balsamu w kostce :)
UsuńTakie produkty w kostce mają swój urok, ale tak, jak zaznaczyłaś - opakowanie też rzecz ważna. Ja miałam do czynienia z takim produktem dzięki M., która obdarowała mnie własnoręcznie zrobionym mazidłem. Do dziś pamiętam piękny zapach :D Miałam jednak wrażenie, że poniekąd przez brak odpowiedniego opakowania za szybko mi tego balsamu ubywa - jakkolwiek może to brzmieć, ale trzymany np. kartoniku częściowo się w niego wchłania :(
OdpowiedzUsuńZauważyłam właśnie, że mój kartonik jest przesiąknięty olejkami :/
UsuńJednak co do samego produktu to jestem bardzo zadowolona z jego działania :) Mmm, taki własnoręcznie wykonany chętnie bym przygarnęła :)
Takie własnoręcznie robione kosmetyki to fajna sprawa, ale... dla mnie wówczas, gdy ktoś je dla mnie skomponuje i wykona :D Ja nie mam serca do takich robót (ale próbowałam się przekonać!), wyjątkiem są maseczki do twarzy, które często sobie mieszam z różnych składników. Chociaż z drugiej strony, mogłoby to być fajnym doświadczeniem i całkiem satysfakcjonującą zabawą - zrobienie takich balsamików :>
UsuńPowiem Ci, że podziwiam osoby, które własnoręcznie coś komponują, choć osobiście, tak jak i Ty, nie mam do tego zacięcia. Czasem nachodzi mnie ochota, aby kupić jakieś półprodukty i coś wykombinować, ale za chwilę mi przechodzi :)
UsuńHa, u mnie rzecz ma się podobnie, zapał w tej sprawie mam wyjątkowo słomiany :P Ale gdyby kiedyś naszło mnie jednak na eksperymenty, to licz się z podarunkiem domowej roboty, będę pamiętać o Twojej chęci :D
UsuńTy chociaż glinki mieszasz z wodą, mi się nawet taki eksperymentów nie chce poczynić :)
UsuńNa podarunki jestem otwarta ;D
Jeszcze nie miałam okazji używać kosmetyków tej firmy, ale czytałam wiele dobrego o tych balsamach.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresował, więc na pewno wypróbuję :) No i ten zapach!
Ciekawa jestem Twojej opinii :)
UsuńWiem, że Lush ma podobne cuda ale nie jestem chyba przekonana do takiej formy.
OdpowiedzUsuńForma jest na pewno bardziej uciążliwa niż np. masła do ciała, ale mimo wszystko warto wypróbować ;)
UsuńMam taki balsam do ciała w kostce z Bomb Cosmetics, o przyjemnych zapachu wanilii i korzennych przypraw (idealny zimą), ale jednak do tej pory się z nim nie uporałam. Nie chce się rozpuszczać w moich wiecznie zimnych dłoniach i dla mnie za długo to trwa, a ja jestem bardzo niecierpliwa. Mimo zabawnego kształtu, ciekawej innej formy, wolę standardowe balsamy :)
OdpowiedzUsuńZ tymi balsamami w kostce jest trochę zachodu, zgadzam się :)
UsuńJednak efekt jaki balsam powoduje na skórze bardzo mi odpowiada :)
Jeszcze nie używałam balsamu w kostce… Nie powiem, forma ciekawa :)
OdpowiedzUsuńForma jest ciekawa i warta wypróbowania moim zdaniem :)
UsuńCiekawi mnie ta forma balsamu od dłuższego czasu, muszę spróbować ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam do wypróbowania :)
UsuńCiekawy ten balsamik w kostce, może i ja się kiedyś skuszę;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto go wypróbować :)
UsuńMam ten balsam w wersji lawendowej (choć lawenda dla mnie nie pachnie), ale nie jestem z niego zadowolona. Jedyny plus to taki, że bardzo dobrze nawilża, ale u mnie pozostawia najpierw tłustą warstwę, która długo się wchłania. Ogólnie taka forma balsamu jest dla mnie uciążliwa, poza tym wersja, którą mam posiada zatopione liście, które drapią skórę :/ Miałam kilka kosmetyków tej firmy i nie polecam produktów do twarzy. Całkiem fajny jest olejek do ciała Imbir i Trawa Cytrynowa.
OdpowiedzUsuńSauria pisała włąśnie wyżej, że ją też drapała ta lawenda :/
UsuńTaka wersja balsamu jest bardziej uciążliwa, zgadzam się, jednak cenię swoją wersję za długotrwałe nawilżenie, jakie daje mojej skórze.
Hmm nie wiem, czy przekonałabym się do takiej formy balsamu...mam wrażenie, że wyślizgiwałby się z rąk itp, że zostawałyby na nim wszystkie "kłaczki", nitki itp. Chyba pozostanę przy tradycyjnym słoiczku albo butelce z pompką :)
OdpowiedzUsuńMasła w słoiczkach czy butelkach z pompką są wygodniejsze, zgadzam się :) Jednak dla efektu, jaki daje ta kostka, jestem w stanie używać takiej formy :)
Usuńpodobnie jak Ty lubię bogate i treściwe kosmetyki do pielęgnacji ciała dlatego wpis na temat tego osobnika przykuł moją uwagę; myślę, że prędzej czy później go wypróbuję skoro dobrze radzi sobie z nawilżeniem skóry a to jest u mnie priorytetem ponieważ o przesuszenie w moim wypadku nie trudno;
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że w Hebe jest teraz na serie balsamów w kostce promocja; muszę się temu bliżej przyjrzeć :)
Też coś mi się obiło o uszy, że teraz w Hebe jest promocja na Orientanę :)
UsuńO jakaś odmiana balsam ale w kostce:)
OdpowiedzUsuńTak jest :)
UsuńLubię masełko w formie stałej, ale znam tylko z Lush :)
OdpowiedzUsuńOferta Lush jest mi nie znana :)
UsuńJakieś taki podobne wynalazki ma u siebie Lush :) Kiedyś miałam kilka kostek i choć lubiłam, to jednak to jednak wolę tradycyjne masła i balsamy :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych cudaków z Lush :) Taka kostkowa odmiana jest u mnie czasem mile widziana :)
UsuńMiałam kostkę lawendową i ylang, ylang, tłuste, fajnie nawilżało, ale drapała moją skórę suszona lawenda :(
OdpowiedzUsuńTo już kolejna opinia o wersji lawendowej i drapaniu :/
UsuńMiałam balsam w kostce Orientany, zdaje się, że w wersji z zieloną herbatą i lawendą, ale jako że było to dawno, mogłam coś przekręcić :) Moje odczucia związane z tą formą balsamu były bardzo pozytywne. Podobało mi się, że praktycznie chwilę po rozprowadzeniu balsamu po ciele mogłam założyć ubranie. Chętnie kiedyś do tych kostek wrócę :)
OdpowiedzUsuńTo moje pierwsze spotkanie z kostkami Orientany. Osobiście ten rodzaj bardzo przypadł mi do gustu :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńProszę o niespamowanie :)
Usuń