czwartek, 5 czerwca 2014

Lush Angels on bare skin

Niedostępna w Polsce marka świeżych kosmetyków naturalnych Lush kusiła mnie swym bogatym asortymentem od dawna. Szczególnie ciekawa byłam słynnych czyścików. Jak tylko nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się ani chwili. Patrycja z Kosmetycznej Wyspy spełniła moje małe, kosmetyczne pragnienie - zaopatrzyła mnie w Angels on bare skin. Kto ciekawy mojej opinii? Zapraszam dalej.


Zgodnie z informacją na stronie www producenta ten niezwykle delikatny środek czyszczący jest wykonany w 100% z naturalnych składników. Zainspirowany średniowieczną recepturą skład z dodatkiem kwiatów lawendy, kaolinu, który ma za zadanie wchłonąć tłuszcz i brud, pozostawiając skórę czystą i odżywiona. Olejki lawendowy i różany uspokajają skórę. Podczas  mieszania czyścika z wodą w celu uzyskania pasty, zmielone migdały tworzą mleko migdałowe, które pomaga tonizować i rozjaśnić skórę. Produkt może być używany do mycia ciała i twarzy.


Czyścik w opakowaniu ma dość ciekawą postać, bo nie jest ani suchy ani mokry. Myślę, że ta wilgoć utrzymuje się za sprawą zmielonych migdałów. W każdym bądź razie wydobywam z opakowania każdego ranka kawałek czyścika wielkości dużego orzecha laskowego, umieszczam go w zagłębieniu dłoni, po to aby mieszając mokrymi palcami drugiej dłoni uzyskać pastę. Całość pachnie dość intensywnie, trochę ziemiście, trochę lawendowo, mnie w każdym bądź razie bardzo się podoba. Tak przygotowaną pastą masuję całą twarz, z wyłączeniem okolic oczu, pozostawiam ją na około minutę, by na koniec zmyć całość letnią wodą. Czyścik świetnie wpływa na moją suchą cerę, która od paru miesięcy delikatnie buntuje się na czole, co oznacza lekkie przetłuszczanie i niewielkie wypryski. W każdym bądź razie moja cera podczas regularnego stosowania "aniołków" stała się bardziej miękka, rozjaśniona i ukojona, a czoło powoli wraca do normy, przy czym stosuję również na ten obszar krem delikatnie matujący, o którym szerzej za jakiś czas. Po zmyciu preparatu twarz jest wręcz delikatnie nawilżona, ale matowa, nie ma tutaj mocy o ściągnięciu czy podrażnieniu. Dzięki mielonym migdałom skóra otrzymuje również codzienny, łagodny peeling, który bardzo jej służy. Niedoskonałości pojawiają się bardzo rzadko, co niezmiernie mnie cieszy. Czyścik Angels on bare skin bardzo mocno mi służy, cieszę się, że się na niego zdecydowałam, mimo, że w pewnym momencie pomyślałam sobie, że przecież ja lubię najbardziej w pełni gotowe kosmetyki.
Bardzo mocno żałuje, że kosmetyki marki Lush nie są dostępne w Polsce. W Wielkiej Brytanii za 100g produktu przyjdzie nam zapłacić 6,40 £, co daje około 32 zł. Wiem na pewno, że wrócę do Angels on bare skin.
Znacie produkty marki Lush? Co szczególnie polecacie?

INCI: Ground Almonds, Glycerine, Kaolin, Water (Aqua), Lavender Oil, Rose Absolute, Chamomile Blue Oil, Tagetes Oil, Benzoin Resinoid, Lavender Flowers, Limonene*, Linalool*.
* występuje naturalnie w olejkach eterycznych

55 komentarzy:

  1. Ojej, ale on fajnie wygląda. Jeszcze nie widziałam, żeby kosmetyk miał taką postać. Cudny jest! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudny jest, to prawda :)
      Wygląd jest bardzo ciekawy, można znaleźć tu nawet kwiaty lawendy :)

      Usuń
  2. Lush mi się marzy już od dawna i mam nadzieję, że w końcu uda mi się nawiedzić jakiś sklep za granicą, w którym oszaleję :) I właśnie na czyściki się najbardziej nakręcam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko nadarzy Ci się okazja to korzystaj :)

      Usuń
  3. Miałam i uwielbiałam!
    Chyba jeszcze nigdy nie miałam tak czystej i ładnej twarzy jak po użyciu tego kosmetyku.
    Gdy tylko nadarzy się okazja ponowię zakup. Warto :)
    Na inne wersje tez mam chrapkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piątka zatem!
      Efekty stosowania są naprawdę widoczne gołym okiem, to prawda :)
      Aneta, w razie grupowych zakupów czy innej okazji polecam się :)

      Usuń
    2. Będę pamiętała :))) I jestem na tak!

      Usuń
  4. To chyba jeden z najpopularniejszych czyścików, który marzy mi się od dawna:) Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane go wypróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ależ się cieszę, że Ci podpasował:) Mnie też wielce służy, zdecydowanie bardziej niż popkornowy;)

    pozdrawiam ciepło
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tego czyściku nie znam ale używam teraz Let the Good times roll i go uwielbiam. Bouche de Noel nie do konca mnie zachwycil a Seasalt był tylko w porzadku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie ma porównania, ale dzięki za cenne uwagi :)

      Usuń
  7. Intrygujący kosmetyk, mam nadzieję, że go kiedyś spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam jeszcze z nimi styczności, ale być może małżonek mi co nieco przywiezie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Teraz tym bardziej cieszę się, że zdecydowałam się m.in. na ten czyścik :) Jeszcze nie próbowałam, na razie stoi i muszę się nim nacieszyć :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam Dark Angels, ale po jaśniejszą wersję też muszę sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bardzo chciałabym mieć bezpośredni dostęp do tych kosmetyków...

      Usuń
  11. Kolejna przychylna recenzja tego czyścika tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że to właśnie tę wersję muszę wypróbować w pierwszej kolejności. Ciekawi mnie także Aqua Marina. Mam nadzieję, że jakaś okazja się trafi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aqua Mariny nie znam, także nie pomogę. Anioły polecam bardzo, bardzo mocno! :)

      Usuń
  12. NIc z tej firmy nie miałam jeszcze, kusi mnie ten czyścik. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Znam, mialam i znowu mam...uwielbiam czysciki Lusha :)
    Angels On Bare Skin chétnie uzywam :) jest naprawdé dobry.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam go na liście zakupowej.Jak będę w Pradze muszę zrobić zapasy :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Chciałabym bardzo poznać, bo wiem, że bym go baaardzo polubiła :) moja cera byłaby mi wdzięczna :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Miałam ten czyścik i również przypadł mi do gustu :)
    Z przyjemnością do niego jeszcze wrócę choć mam ochotę wypróbować jeszcze inne Lushowe czyściki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam i serdecznie polecam ich czyścik Buche de Noel, ale niestety jest on tylko dostępny w okresie świątecznym :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecany przez Ciebie wariant nadaje się do suchej skóry? :)

      Usuń
  18. ja nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku lush , kiedyś marzyłam o ich szamponach w kostce

    OdpowiedzUsuń
  19. No nie powiem...czyściki są na mojej wishliście i jak już uda mi się dorwać do Lusha, to obkupię się za wsze czasy haha:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ludzie, nie myślę nawet co by się działo jakbym ja wpadła do sklepu Lush :)

      Usuń
  20. Nie miałam jeszcze okazji go używać, a kupić raczej nie mam jak. Szkoda, że rozeszło się po kościach z powstaniem Lusha w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również bardzo ubolewam nad brakiem tej marki w Polsce :/

      Usuń
  21. Ja nie miałam jeszcze styczności z żadnym Lushowym czyścikiem, ale wiesz... wszystko to tylko do czasu! :) Mam w planie wypróbowanie kilku z nich, w tym właśnie aniołki. Zwykle też stawiam na gotowe rozwiązania, zwłaszcza rano, lecz są takie produkty, z którymi idę na kompromis :)

    Myślę, że moja cera może polubić się z tą pastą, pamiętam, że miałam kiedyś migdałową pastę Dr. Hauschka i kojarzę zadowolenie. Cera po niej była miękka, gładka i przyjemnie nawilżona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Megdil, przygotowuję się powoli do wysyłki paru próbek na Twój adres, także będziesz miała okazję spróbować aniołków :)

      Usuń
    2. :> Ja też kompletuję dla Ciebie to i owo, muszę tylko udać się do Rossmanna po opakowanka i wyskubać czas na kolejki pocztowe :P

      Usuń
    3. Spokojnie, spokojnie :) Mnie może uda się załatwić sprawę w weekend ;)

      Usuń
  22. Ja miałam Aqua Marinę i byłam zadowolona, ale ten też chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Słyszałam wiele dobrego o tym czyściku, ale niestety nie miałam okazji go używać. Mam jedynie Catastrophe cosmetic, która początkowo mnie nie zachwyciła, ale teraz jestem z niej baardzo zadowolona! Po jej użyciu buzia jest uspokojona, zmatowiona i jakaś ładniejsza :) Dodatkowo przyjemne jest to uczucie chłodu, kiedy nakładam ją wyjętą prosto z lodówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Catastrophe Cosmetic też jest na mojej liście zakupowej :)

      Usuń
  24. Dzisiaj podczas przeglądania blogów mam jakąś darmową grupę wsparcia mojego detoksu kosmetycznego. Lush Angels on bare skins, to produkt, który chcę spróbować od dawna, co więcej mam bezproblemowy dostęp do niego. Na przeszkodzie do poznania, stawały nam moje nierozsądne wydatki, za które teraz pokutuję ;) Zapisuję na Wish Listę i mam nadzieję, że już niedługo sama się przekonam, czy kosmetyki Lush, są faktycznie tak dobre :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ masz dobrze z tym bezpośrednim dostępem :) Też bym tak chciała!
      Kosmetyczna pokuta jest czasem wskazana, cóż zrobić :)

      Usuń
  25. Nie mialam okazji uzywac niczego z lush, ale mam zamiar to zmienic:-)
    Chyba hexx opisywala u siebie sporo produktow lush.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, u Hexx można poczytać o tym i owym z LUSH :)

      Usuń
  26. TO jeden z niewielu jakie miałam okazję używać i bardzo mi podpasował ! jak będę miała tylko okazję z pewnością go kupię :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
SZABLON BY: PANNA VEJJS.