Oferta polskiej marki Make Me Bio, która tworzy ekologiczne kosmetyki naturalne, była mi znana dotąd jedynie z Delikatnego pudru myjącego KLIK. Jakiś czas temu rozpoczęłam stosowanie kremu do twarzy w wersji Orange Energy przeznaczonego do skóry normalnej i wrażliwej. Napiszę dziś o nim kilka słów, zapraszam.
Producent opisuje produkt jako doskonały krem opracowany na bazie wody z kwiatu pomarańczy, która z łatwością przenika w głąb komórek skóry, przywracając jej równowagę. Działa lekko ściągająco, rozjaśnia i tonizuje skórę. Orzeźwiający zapach kwiatu pomarańczy działa stymulująco na umysł. Olejki z migdałów, jojoba i shea doskonale nawilżają, odżywiają i chronią skórę nie pozostawiając uczucia ociężałości. Wyciąg z rumianku dodaje uspokajająco- łagodzące funkcje. Ten aksamitny krem jest idealnym wyborem na świeżą dawkę energii każdego dnia!
Krem otrzymujemy zamknięty w słoiczku z ciemnego szkła o pojemności 60 ml z plastikową zakrętką. Całość była "zaplombowana" jutowym sznureczkiem i papierową plombą. Szatę graficzną oceniam jako bardzo przyjemną dla oka i przejrzystą. Krem pachnie mocno pomarańczowo, rześko. Zapach utrzymuje się na skórze dosłownie kilka minut, więc nie jest uciążliwy. Jego konsystencja jest bardzo treściwa, gładka, szybko się wchłania i pozostawia na twarzy leciutką warstewkę ochronną, która nie błyszczy się i nie jest tłusta. Krem sprawia, że moja cera jest bardzo dobrze nawilżona, jędrna, miękka i gładka. Produkt nie powoduje u mnie podrażnień czy innego rodzaju niepożądanych reakcji skórnych. Kremu używam od jakiś dwóch miesięcy, zużyłam około połowę zawartości słoiczka, więc morał z tego taki, że krem wystarczy na około cztery miesiące porannego używania. Podsumowując, krem Orange Energy spisuje się na mojej suchej skórze bardzo, bardzo dobrze. Mam teraz ochotę wypróbować wersję Garden Roses, dedykowaną skórze suchej i wrażliwej.
Krem Orange Energy kosztuje na w sklepie on-line Make Me Bio 49 zł/60 ml. Znacie produkty Make Me Bio?
INCI: Citrus Aurantium Dulcis (Orange Blossom) Flower Water, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Cetearyl Glucoside, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cetyl Alcohol, Glyceryl Monostearate, Tocopherol (Vitamin E), Glycerin, Matricaria Chamomilla (Chamomile) Flower Extract, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Parfum, Limonene*, Linalool*
*Naturalnie występujące olejki eteryczne
Bardzo ciekawią mnie produkty tej firmy, pewnie prędzej czy później wyląduję z jakimś kremem ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto poznać produkty tej marki. Może akurat coś polubisz? ;)
UsuńPojemność zdecydowanie na plus!
OdpowiedzUsuńMuszę go kiedyś wypróbować.
Tak jest, pojemność większa niż standardowe 50 ml :) Polecam kremik :)
UsuńO marce słyszałam, ale kontaktu nie miałam :) Fajny ten krem, lubię zapach pomarańczy w kosmetykach - jest to bardzo orzeźwiające :) Muszę przyjrzeć się tym kosmetykom, zobaczyć czy mają coś stricte do tłustej, problematycznej cery :)
OdpowiedzUsuńCoś do tłustej mają na pewno, mignęło mi coś swego czasu. Osobiście nic nie polecę, bo mam zupełnie odmienny rodzaj cery.
UsuńMają, sprawdziłam :) muszę się tylko dowiedzieć, czy wysyłają za granicę, ale pewnie nie ;)
UsuńNie mam pojęcia czy wysyłają za granicę. Może akurat :)
UsuńDla mnie ten krem jest dziwny:) nie lubię go na skórze i w ogóle nie czuję komfortu i ten zapach pomarańczowo-apteczny,dziwadło:) Nie wiem czy nawilza, bo w sumie ulgę odczuwam ale zostawia nieznośną warstwę,taką jakby przyduszającą.Leży w szufladzie zapomniany:)
OdpowiedzUsuńMnie zapach odpowiada, ale wiem, że to kwestia bardzo indywidulna ;) Z tego co pamiętam to masz cerę mieszaną, prawda? W takim razie może po prostu krem nie sprawdza się na tego typu skórze i koniec.
UsuńMam ale niestety zawiódł mnie zapach, bo wogóle nie jest pomarańczowy moim zdaniem :/
OdpowiedzUsuńPielęgnacyjnie zaś - bez zarzutu ;)
Z oferty marki najbardziej podoba mi się ten migdałowy czyścik (przypomina mi czyściki Lusha )
Widzisz Esku, tak jak pisałam wyżej, postrzeganie zapachu to kwestia bardzo indywidualna i już :) Jednemu się coś podoba, a dla drugiego śmierdzi ;)
UsuńCzyścik czyli puder myjący miałam, ale do czyścików Lusha to mu bardzo daleko :)
Uwielbiam ich opakowania :D Jeszcze się produktów tej firmy nie dorobiłam ale wszystko przede mną ;))
OdpowiedzUsuńOpakowania są bardzo przyjemne, zgadzam się :)
UsuńNa wszystko przyjdzie pora. Masz na oku coś konkretnego? :)
Brzmi ciekawie, uwielbiam zapach pomarańczy więc pewnie była bym z niego zadowolona:)
OdpowiedzUsuńWarto go poznać moim zdaniem :) Nie wiem tylko jaki masz rodzaj cery, więc może najpierw sięgnij po próbkę.
UsuńJa pokochałam krem różany i na pewno skuszę się jeszcze na migdałowy peeling do twarzy :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem Zosiu, czytałam Twoją recenzję różanej wersji :) Peelingu nie znam, polecam jednak Delikatny puder myjący do twarzy.
UsuńNie znam tej marki, ale ten krem musi mieć obłędny zapach. Lubię kremy w wersji lekkiej, delikatnej i w dodatku o ładnym zapachu.
OdpowiedzUsuńMnie zapach odpowiada bardzo, to już kwestia gustu :)
UsuńKonsystencja jest treścią, ale szybko się wchłania, więc zadowolenie pełne.
Nie miałam od nich jeszcze niczego, ale kuszą, oj kuszą :-) Ciekawi mnie zwłaszcza ten słynny puder myjący :-)
OdpowiedzUsuńPuder myjący miałam, był dobry, ale wymagał mieszania z wodą przed użyciem, a nie każdy to lubi.
UsuńDuża pojemność jak na krem :) nie znam i nic mi nie mówi ta marka, ale widzę, że warta uwagi i zainteresowania :)
OdpowiedzUsuńTak, pojemność jest większa niż przeciętne 50 ml :)
UsuńMarka jest dość nowa, ale w blogosferze przewija się czasem.
Miałam ten krem i uwielbiałam, teraz chce wypróbować różany. :)
OdpowiedzUsuńRóżany i ja mam w planach ;)
UsuńPewnie doskonale wpisałby sie i u mnie :) bardzo mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńCena jest kusząca, pojemność spora, więc nic tylko próbować :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńStrasznie,ale to strasznie mam ochotę na anti-aging night,chociaż ten też ciekawie wygląda :)
OdpowiedzUsuńWersji anti-agening na noc nie znam, także nie pomogę ;) Orange Energy polecam!
UsuńGdzieś już czytałam bardzo pozytywną recenzję tego kremu i muszę przyznać, że trochę mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńTak to jest z tą babską ciekawością Aniu ;) Nie wiem tylko czy polubiłabyś się z zapachem, bo z tego co pamiętam to masz bardzo wrażliwy nos, prawda?
UsuńKompletnie nie znam tej marki. Widzę olej jojoba w składzie, więc już wiem, że nieźle by mnie sponiewierał :/
OdpowiedzUsuńJesteś uczulona na olej jojoba czy po prostu masz po nim wysyp?
UsuńPojemnosc super! marki niestety nie znam ;D ale brzmi super :)
OdpowiedzUsuńMarka jest młoda i słabo znana ;) Krem jest naprawdę przyjemny i bardzo ładnie pachnie!
UsuńBuziak ;)
Miałam krem z wody z kwiatu pomarańczy z Fitomedu i spisywał się rewelacyjnie. Zapiszę sobie nazwę kremu, który prezentujesz. Może będzie to moje kolejne odkrycie:)
OdpowiedzUsuńKremu z Fitomedu, o którym piszesz, nie znam. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z Orange Energy :)
UsuńWygląda super! Bardzo podoba mi się taka stylistyka :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jednak czy ta pomarańczka nie zabiłaby mojego męża alergika ;)
Stylistyka jest przyjemna dla oka, to prawda :)
UsuńJeśli szanowny małżonek nie lubi cytrusów to może być różnie... Musiałabyś dorwać próbkę :)
W drodze do mnie jest mój pierwszy kosmetyk od Make Me Bio :)
OdpowiedzUsuńNa co się skusiłaś? :)
UsuńZnam ten krem i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem Elle, pamiętam Twoją recenzję :)
UsuńTa pomarańczka oraz puder myjący mi się marzą. Mam słabość do takich słoiczków i polskich marek ekologicznych :)
OdpowiedzUsuńPomarańczkę polecam! Puder myjący polubisz, jeśli niestraszne Ci samodzielne mieszanie kosmetyków :)
Usuńa wiesz, że jeszcze nie testowałam tych kosmetyków? recenzja bardzo mnie zachęciła tym bardziej, że piszesz o porządnym nawilżeniu, a ja mam bardzo suchą skórę
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam tych kosmetyków, ale zainteresowała mnie wersja do cery tłustej :) Może kiedyś się skuszę, bo Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Podobają mi się opakowania kremów tej marki, ale widzę że i zawartością warto się zainteresować. Skład wygląda bardzo przyjaźnie, obawiałabym się tylko troszkę masła shea czy nie zapcha mi porów.
OdpowiedzUsuń