Róż do policzków to element mojego makijażu, bez którego nie potrafię się obyć. Uwielbiam to rozświetlenie i ocieplenie twarzy, jakie można uzyskać przy pomocy tego specyfiku. Sugarbomb pojawia się w blogosferze od czasu do czasu, jednak ostatecznie skusiłam się na niego po prezentacji Juicy Beige :)
Opakowanie z lusterkiem, w którym umieszczono róż to papierowy kartonik, który zamykamy na magnes. Do opakowania dołączono płaski, lekko drapiący pędzel o szerokości równiej rozmiarowi pudełeczka. Do aplikacji różu używam jednak miękkiego, puchatego, a przy tym dość zbitego pędzla Hakuro H24. Sam róż podczas aplikacji łatwo nabiera się na pędzel, choć delikatnie pyli, pięknie osadza się też na policzkach, pozostając na nich aż do wieczora. Znajdziemy tu cztery kolory - brzoskwinia, delikatna śliwka, róża i mieniący się róż. Efekt na twarzy jest bardzo delikatny, lecz daje natychmiastowy efekt rozświetlenia i ożywienia. Zaletą jest też bardzo, bardzo subtelne iskrzenie na polikach, bez efektu kuli dyskotekowej. Myślę, że dzięki mieszance czterech kolorów, róż będzie odpowiedni zarówno dla bladolicych, jaki dla osób o ciemniejszej karnacji. Co ważne, nie można zrobić sobie nim krzywdy, choć efekt końcowy można stopniować. Róż jest też uniwersalny jeśli chodzi o pory roku. Dostałam go zimą, kiedy to ładnie ocieplał twarz, a teraz latem pięknie podkreśla delikatną opaleniznę. Polecam go serdecznie Waszej uwadze :) Znacie róże Benefit Cosmetics?
Za 12 g różu Segarbomb przyjdzie nam zapłacić w sieci drogerii Sephora 149,00 zł.
piękny, marzy mi się jakiś róż Benefit. Chyba na początek wybrałabym Coralistę lub Hervanę:)
OdpowiedzUsuńCorlaistę sprawdzałam, dla mnie był zbyt jasny, a Hervana był jakiś taki twardy, dlatego Sugarbomb wpadł do koszyka :)
UsuńTeż chętnie bym przygarnęła Coralistę :D
UsuńMuszę się przyjrzeć Coraliście w takim razie ;)
UsuńWygląda pięknie. Różu z Benefit nie posiadam ale mam hoole i jestem bardzo zadowolona
OdpowiedzUsuńNie używam braonzerów, stąd nie znam Hooli :)
UsuńPiękny jest, aczkolwiek to nie jest mój zasięg cenowy ;)
OdpowiedzUsuńZawsze można trochę przyoszczędzić i zamiast trzech tańszych kupić sobie jeden droższy :)
UsuńPiękny :))) oj,ale kusisz :)
OdpowiedzUsuń:) róż jest naprawdę piękny, także kuszę zasadnie :)
UsuńZnam i lubię róże Benefit, choć tego odcienia akurat nie mam :)
OdpowiedzUsuńJustyna, które wersje znasz?
UsuńMam obecnie Hervanę oraz Rockateur. Szczególnie Rockateur jest moim ulubieńcem :-)
UsuńRockateur jest piękny :) Być może kiedyś wyląduje i u mnie :)
UsuńJa ostatnio popłynęłam przy okazji wyprzedaży z różami Chanel więc długo pewnie nic u mnie nowego nie zagości ;) A pomyśleć, że kiedyś róży nie używałam w ogóle ;) Tego Benefita akurat nie znam, ale pewnie jeszcze się spotkamy :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz co zużywać to wszystko rozumiem :)Ja bez różu nie wyobrażam sobie życia :D
UsuńPiękny jest :) Muszę go dorwać kiedyś :)
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
Usuńmam go w miniaturze i wiem, że jak zużyję, na pewno wróci do mnie w pełnym wymiarze. jest śliczny i taki... optymistyczny :)
OdpowiedzUsuńJest bardzo optymistyczny, zgadzam się :) Znasz jeszcze coś z Benefit? :)
UsuńMam tylko Hervane, ale nie wzbudziła we mnie większych emocji ;)
OdpowiedzUsuńHervana wydała mi się przy urokliwym Sugarbomb taka nijaka.
UsuńWydaje się bardzo ładny, choć w przypadku róży Benefit drażnią mnie trochę ich opakowania - niby wyglądają fajnie i inaczej, ale...to jednak papier, a róż to inwestycja na kilka lat i nie chcę wiedzieć, jak taki róż wygląda np. po roku...Ale kolory ich róże maja bardzo interesujące, więc...nigdy nie mów nigdy ;)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach widzisz róż po pół roku używania :) Fakt, że nie zabieram go w podróże, ale póki co opakowanie nie zniszczyło się ani trochę.
UsuńTo dobrze wiedzieć, słyszałam po prostu od którejś z Youtuberek, że opakowanie szybko się niszczy. Ale pewnie zależy to od tego, jak przechowuje się kosmetyki - ja bardzo dbam o swoje rzeczy no i nie noszę różu w torebce (ta dziewczyna to robiła), więc może faktycznie przetrwałoby bez problemu.
UsuńMój egzemplarz leży sobie grzecznie w łazience, nie noszę go absolutnie w torebce, zatem stan jest jak nowy :)
UsuńPodoba mi się :) Już wcześniej miałam Go "na oku" :)
OdpowiedzUsuńZatem czas na realizację planów ;)
Usuńostatnio oglądałam bronzery benefita, ale ostatecznie zdecydowałam się na the balm;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
:)
Bronzerów nie używam jakoś tak, więc nawet nie wiem, co Benefit ma w ofercie :)
UsuńMieszanka kolorystyczna jest piękna, no i podoba mi się możliwość mieszania poszczególnych odcieni na różne sposoby. Mniej zaś widzi mi się kartonikowe opakowanie, pod tym względem fanką marki nie jestem. Ja wiem, że przez to te produkty są 'inne', wyróżniają się i przyciągają sporo klienteli, ale ja mam jednak inne preferencje.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to ja to się pytam, gdzie jest zdjęcie ukazujące jego urok na Twym licu? :D
Miałam napisać dokładnie to samo, więc już nie będę się produkować, tylko podepnę się pod poprzedniczkę:) Kolor/y śliczne, opakowanie fuj, no i brak mi swatcha, jak nie na buzi, to chociaż na ręce:)
UsuńOpakowania malowideł Benefit mają zagorzałych zwolenników, jaki i przeciwników :) Mnie osobiście te kartoniki nie przeszkadzają, bo liczy się dla mnie wnętrze :P
UsuńCo do pokazu różu na licu mym, to pomyślę, pomyślę, może coś się uda załatwić :D
Podoba mi się cały myk kolorystyczny, to rozłożenie w kartoniku, ale mam tą samą awersję do kosmetyków Benefit - opakowania. Tak jak TheBalm potrafi zrobić coś zabawnego jednak na klasycznych kasetkach, tak Benefit moim zdanie zbyt mocno kombinuję. wolę prostotę ;)
OdpowiedzUsuńWszystko rozumiem :) Mnie jednak zawartość urzekła, więc przymykam oko na opakowanie :)
UsuńAktualnie mam róż The Balm, ale ten jest taki piękny, że aż sam się wepchnął na moją "chciejlistę":)
OdpowiedzUsuńJest warty uwagi :)
UsuńJa miałam okazję korzystać z miniaturek - dwóch róży (Bella Bamba i Dandelion) oraz bronzer. Są przyjemne, dobre jakościowo i mają przyjemne kolory, ale moim zdaniem nie są warte swoich cen, zwłaszcza za moim zdaniem dość "tanie" i mało praktyczne, zajmujące bardzo dużo miejsca opakowania. Teraz mam dwa odpowiedniki z W7 - Honolulu i Africa, ciekawa jestem, jak będą się sprawdzać.
OdpowiedzUsuńCeny są dość wysokie, zgadzam się. Róż to jednak kosmetyk, który służy mi zawsze bardzo długo, więc w przeliczeniu na miesiące taki wydatek jest do przełknięcia :)
Usuńpiękny :) planuję kupić ten pędzel z Hakuro :)
OdpowiedzUsuńPędzel Hakuro polecam, jest bardzo delikatny i dobrze znosi pranie :)
UsuńAle śliczne ma kolory :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKolor śliczny, tylko i ja nie do końca przepadam za opakowaniami Benefitu. Natomiast z cała pewnością jest to firma, przy której szafie spędzam najmniej czasu będąc w Sephorze.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu w ogóle nie zwracałam uwagi na szafę Benefit, jednak róże to coś, co lubię bardzo, więc w końcu nabyłam coś z tej szafy :)
UsuńTeż nie wyobrażam sobie makijażu bez różu, choć przyznam, że kosmetyków Benefit jeszcze nie używałam.
OdpowiedzUsuńNa wszystko przyjdzie pora :)
UsuńTeż go mam też, choć nie jest moim numerem jeden wśród kartoników Benefit. Wolę Coralistę, to był zresztą mój pierwszy róż Benefit, kupiony lata świetlne temu (jeszcze w starym opakowaniu) i mam do niego wielki sentyment :) Lubię też Bellę i Dallas. Sugarbomb plasuje się chyba gdzieś po środku :)
OdpowiedzUsuńCoralista wydaje mi się być taki strasznie jasny, musiałabym się mu przyjrzeć. Belli i Dallasa nie kojarzę w ogóle, ale z chęcią sobie zerknę skoro polecasz :)
UsuńNieeee, nie jest jasna :) To Sugarbomb, dla mnie, jest bardzo jasny :D
UsuńBella jest fajna na lato, taka różowo-arbuzowa, a Dallas to właściwie różo-bronzer :)
Może i faktycznie nie jest jasny :) Muszę go obadać po prostu. Sugarbomb nie ma w sobie tyle różu/czerwieni co Corlaista :) Dallas ten jest bardzo ciekawy, przyjrzę mu się bliżej :)
UsuńJa z róży Benefit posiadam Rockateur :) No i mam taki sam pędzel Hakuro :)
OdpowiedzUsuńRockateur tez jest piękny! Wybierałam pomiędzy nim a Sugarbomb. Jak Hakuro się u Ciebie sprawdza? Ja jestem bardzo zadowolona :)
UsuńSwego czasu szalałam za różami Benefit i jak przyszedł czas aby w końcu coś zakupić- wybrałam MAC-a i nie żałuję choć na Benefitowe cuda też nadal mam ochotę;)
OdpowiedzUsuńNa MAC też mam ochotę, więc po zdenkowaniu Sugarbomb zapewne przyjdzie pora na MAC. Jakie konkretnie róże masz u siebie?
UsuńOd dawna mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńJest piękny :)
UsuńSugarbomb jest dla mnie za ciepła :( a szkoda.... Za to uwielbiam Dallas i Hervanę, jedyne produkty tej marki które naprawdę lubię i cieszę się z ich posiadania.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą H24 to fenomenlany pędzel, tylko on ze mną został i uratował honor Hakuro :D
Dallas i Hervana też są fajne :) Przyglądałam się im w Sephorze, ale finalnie to Sugarbomb najbardziej mnie urzekła.
UsuńNie znam innych pędzli Hakuro, także nie mam zdania, ale H24 lubię bardzo :)
Mam ten sam pędzel do różu.
OdpowiedzUsuńŚwietnie mi służy już chyba drugi rok :)
Róże Benefit kojarzę tylko z blogosfery.
Zakupu raczej nie planuję.
Mam trzy inne (Bourjois, Maybelline, MUA), więc zapasu robić nie chcę.
Pędzel jest świetny, zgadzam się Aneta :)
UsuńMnie kuszą róże MAC, ale właśnie z uwagi na aktualne stanowisko mające na celu przeciwdziałanie tworzeniu zapasów, zużywam to, co mam bez kolejnych zakupów.