Maski, maseczki... Kto ich nie lubi? Odkąd zostałam mamą, bardzo mocno doceniam chwile relaksu, ciszy i błogiego nicnierobienia. Kiedy wieczorem mam dłuższą chwilę dla siebie, oczyszczam twarz i funduję cerze odżywczy, kojący zabieg z maski. Dziś opowiem o Detoksykująco-liftingującej kuracji przeciwzmarszczkowej od Dr Ireny Eris.
Black Mud Detoxifying Mask & Golden Algae Lifting Mask (6x10 ml/195 zł) to 
detoksykująco-liftingująca kuracja przeciwzmarszczkowa w formie zestawu 
masek, która ma perfekcyjnie oczyszczać i intensywnie wygładzać zmarszczki. 
Kuracja zawdzięcza swoją ponadprzeciętną skuteczność zastosowaniu 
unikalnej formuły pielęgnacyjnej opracowanej przez profesjonalnych 
kosmetologów Kosmetycznych Instytutów Dr Irena Eris. Kluczowym elementem
 wpływającym na uzyskanie spektakularnych efektów jest synergia 
działania zawartych w maskach składników aktywnych.
Pierwszy element skutecznego zabiegu rewitalizującego skórę to głębokie 
oczyszczenie skóry. Wykonujemy go przy wykorzystaniu maski na bazie 
czarnej, naturalnej brazylijskiej glinki. Maska dobrze eliminuje 
wszelkie zanieczyszczenia, dotlenia i ujędrnia skórę, poprawia 
mikrokrążenie, co może być odczuwalne w postaci delikatnego mrowienia 
skóry. Skóra staje się matowa i gładka, ale bez efektu napięcia.
Druga część zabiegu to użycie odżywczej maski liftingującej ze złotą 
algą. Połączenie złotej algi z peptydem, o unikalnej sekwencji 
aminokwasów, ma zapewnić skuteczne działanie przeciwzmarszczkowe dzięki 
ochronie włókien podporowych skóry oraz zwiększeniu produkcji kolagenu.
Starannie dobrany kompleks olejków i wosków, połączonych z kwasem 
hialuronowym, gwarantuje odpowiednie nawilżenie, nadając skórze gładkość
 i miękkość. Maska perfekcyjnie nawilża i rewitalizuje,
gwarantując efekt promienistej, miękkiej i aksamitnej w dotyku skóry.
W opakowaniu znajdziemy sześć tubek, z czego każda wystarcza na trzy zabiegi. 
Po kilku użyciach stwierdzam, że czarna maska to 
produkt bardzo dobrze oczyszczający. Skóra po jej użyciu jest
 odczuwalnie oczyszczona, gładka, nie czuję, żeby była napięta, ale 
kolejny krok rytuału (złota maska) jest potrzebny. Czarna pasta
 pachnie zdecydowanie, męsko, jest gęsta i kremowa, aplikacja nie 
sprawia żadnych problemów. Zmywanie ułatwia nasączony wodą wacik. 
Złota maska rewitalizująca to kosmetyk, który po nałożeniu zapewnia skórze duży komfort. Po upływie kwadransa, który
 mamy spędzić z maseczką, na buzi pozostaje jedynie mika zawarta w składzie. I ten fakt trochę mnie denerwuje, bo tych świecących opiłków jest na skórze bardzo dużo. Zmywam je wacikiem i tyle. Niemniej bardzo podoba mi się efekt po użyciu tego duetu. Skóra finalnie 
jest nawilżona, bardzo miękka  i aksamitna, ale jednocześnie przyjemnie napięta. 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz