W ostatnim czasie lakiery o piaskowym wykończeniu (u GR zwane też efektem cukrowej posypki) zawładnęły blogosferą. Dałam ponieść się tej fali i w moich lakierowych zbiorach również pojawiły się takie pozycje.
Dziś pokażę Wam kolor z numerkiem 66 z wakacyjnej kolekcji Golden Rose Holiday Nail Color. Piaski z GR mają drobną strukturę, kryją przy dwóch warstwach, czas schnięcia to około 10 minut. Barwa nr 66 jest dość trudna do określenia - w mojej ocenie to rozbielony łosoś. Nie zawiera shimmera, jest typowo matowy, brak tutaj jakiegokolwiek błysku, co mi osobiście bardzo odpowiada. Lakier bardzo dobrze się rozprowadza, konsystencja jest rzadka, pędzelek dość długi, szerokość średnia. Piasek wytrzymuje na moich paznokciach 3-4 dni, po czym końcówki zaczynają się ścierać. Produkt można kupić stacjonarnie oraz w sklepie internetowym Golden Rose. Podsumowując - lubimy się bardzo, lakier ładnie prezentuje się na opalonych dłoniach.
Przypadły Wam do gustu lakiery piaskowe? Polecacie piaski innych marek?
Pozostając w tematyce wakacyjnej oraz z uwagi na to, że wakacje dopiero przede mną, chciałam podziękować pani Monice z zespołu Pharmaceris za podesłanie wakacyjnego zestawu próbek :) Wszystko zostanie spożytkowane z największą przyjemnością.
Kolor jest piękny :)
OdpowiedzUsuńTo fakt, kolor jest taki świeży.
UsuńŚliczny ten kolorek, cukrowa posypka w tym przypadku to idealne określenie. Mnie kojarzy się z babeczką, tzw. cupcake :)
OdpowiedzUsuńStruktura lakieru jest bardzo drobna, cupcake to również dobre określenie :)
UsuńChyba najładniejszy kolor :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.
Mi też się widzi ;)
UsuńPozdrowienia!
Mam go i bardzo lubię. Niestety te nowe kolory z brokatem i drobinkami to już nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńJesteśmy dwie :) Te z brokatem używam ostatnio tylko na serdeczny w zestawieniu ze zwykłymi emaliami.
UsuńCudowny kolor <3
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba ;)
UsuńPiekny, świezy kolor lakieru. Bardzo ladnie wyglada do opalonych dlonii. Ja jednak chyba wole polyskujacy efekt.
OdpowiedzUsuńFaktura lakieru piaskowego jest zupełnie inna niż tradycyjnego, to fakt ;) Ja lubię to i to ;)
UsuńTo prawda :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń