Niedostępna w Polsce marka świeżych kosmetyków naturalnych Lush kusiła mnie swym bogatym asortymentem od dawna. Szczególnie ciekawa byłam słynnych czyścików. Jak tylko nadarzyła się okazja, nie zastanawiałam się ani chwili. Patrycja z Kosmetycznej Wyspy spełniła moje małe, kosmetyczne pragnienie - zaopatrzyła mnie w Angels on bare skin. Kto ciekawy mojej opinii? Zapraszam dalej.
Zgodnie z informacją na stronie www producenta ten niezwykle delikatny środek czyszczący jest wykonany w 100% z naturalnych składników. Zainspirowany średniowieczną recepturą skład z dodatkiem kwiatów lawendy, kaolinu, który ma za zadanie wchłonąć tłuszcz i brud, pozostawiając skórę czystą i odżywiona. Olejki lawendowy i różany uspokajają skórę. Podczas mieszania czyścika z wodą w celu uzyskania pasty, zmielone migdały tworzą mleko migdałowe, które pomaga tonizować i rozjaśnić skórę. Produkt może być używany do mycia ciała i twarzy.
Czyścik w opakowaniu ma dość ciekawą postać, bo nie jest ani suchy ani mokry. Myślę, że ta wilgoć utrzymuje się za sprawą zmielonych migdałów. W każdym bądź razie wydobywam z opakowania każdego ranka kawałek czyścika wielkości dużego orzecha laskowego, umieszczam go w zagłębieniu dłoni, po to aby mieszając mokrymi palcami drugiej dłoni uzyskać pastę. Całość pachnie dość intensywnie, trochę ziemiście, trochę lawendowo, mnie w każdym bądź razie bardzo się podoba. Tak przygotowaną pastą masuję całą twarz, z wyłączeniem okolic oczu, pozostawiam ją na około minutę, by na koniec zmyć całość letnią wodą. Czyścik świetnie wpływa na moją suchą cerę, która od paru miesięcy delikatnie buntuje się na czole, co oznacza lekkie przetłuszczanie i niewielkie wypryski. W każdym bądź razie moja cera podczas regularnego stosowania "aniołków" stała się bardziej miękka, rozjaśniona i ukojona, a czoło powoli wraca do normy, przy czym stosuję również na ten obszar krem delikatnie matujący, o którym szerzej za jakiś czas. Po zmyciu preparatu twarz jest wręcz delikatnie nawilżona, ale matowa, nie ma tutaj mocy o ściągnięciu czy podrażnieniu. Dzięki mielonym migdałom skóra otrzymuje również codzienny, łagodny peeling, który bardzo jej służy. Niedoskonałości pojawiają się bardzo rzadko, co niezmiernie mnie cieszy. Czyścik Angels on bare skin bardzo mocno mi służy, cieszę się, że się na niego zdecydowałam, mimo, że w pewnym momencie pomyślałam sobie, że przecież ja lubię najbardziej w pełni gotowe kosmetyki.
Bardzo mocno żałuje, że kosmetyki marki Lush nie są dostępne w Polsce. W Wielkiej Brytanii za 100g produktu przyjdzie nam zapłacić 6,40 £, co daje około 32 zł. Wiem na pewno, że wrócę do Angels on bare skin.
Znacie produkty marki Lush? Co szczególnie polecacie?
INCI: Ground Almonds, Glycerine, Kaolin, Water (Aqua), Lavender Oil, Rose Absolute, Chamomile Blue Oil, Tagetes Oil, Benzoin Resinoid, Lavender Flowers, Limonene*, Linalool*.
* występuje naturalnie w olejkach eterycznych
Ojej, ale on fajnie wygląda. Jeszcze nie widziałam, żeby kosmetyk miał taką postać. Cudny jest! :D
OdpowiedzUsuńCudny jest, to prawda :)
UsuńWygląd jest bardzo ciekawy, można znaleźć tu nawet kwiaty lawendy :)
Lush mi się marzy już od dawna i mam nadzieję, że w końcu uda mi się nawiedzić jakiś sklep za granicą, w którym oszaleję :) I właśnie na czyściki się najbardziej nakręcam :)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko nadarzy Ci się okazja to korzystaj :)
UsuńMiałam i uwielbiałam!
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nigdy nie miałam tak czystej i ładnej twarzy jak po użyciu tego kosmetyku.
Gdy tylko nadarzy się okazja ponowię zakup. Warto :)
Na inne wersje tez mam chrapkę.
Piątka zatem!
UsuńEfekty stosowania są naprawdę widoczne gołym okiem, to prawda :)
Aneta, w razie grupowych zakupów czy innej okazji polecam się :)
Będę pamiętała :))) I jestem na tak!
UsuńTo chyba jeden z najpopularniejszych czyścików, który marzy mi się od dawna:) Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane go wypróbować:)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci go Aniu, szczerze :)
Usuńależ się cieszę, że Ci podpasował:) Mnie też wielce służy, zdecydowanie bardziej niż popkornowy;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
:)
Dziękuję Ci za pomoc :*
UsuńTego czyściku nie znam ale używam teraz Let the Good times roll i go uwielbiam. Bouche de Noel nie do konca mnie zachwycil a Seasalt był tylko w porzadku.
OdpowiedzUsuńJa nie ma porównania, ale dzięki za cenne uwagi :)
UsuńIntrygujący kosmetyk, mam nadzieję, że go kiedyś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci tego :)
UsuńNie miałam jeszcze z nimi styczności, ale być może małżonek mi co nieco przywiezie;)
OdpowiedzUsuńAle Ci dobrze :)
UsuńTeraz tym bardziej cieszę się, że zdecydowałam się m.in. na ten czyścik :) Jeszcze nie próbowałam, na razie stoi i muszę się nim nacieszyć :))
OdpowiedzUsuńCo tam dobrego jeszcze kupiłaś? Mów szybko :)
UsuńMiałam Dark Angels, ale po jaśniejszą wersję też muszę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńTak bardzo chciałabym mieć bezpośredni dostęp do tych kosmetyków...
UsuńKolejna przychylna recenzja tego czyścika tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że to właśnie tę wersję muszę wypróbować w pierwszej kolejności. Ciekawi mnie także Aqua Marina. Mam nadzieję, że jakaś okazja się trafi :)
OdpowiedzUsuńAqua Mariny nie znam, także nie pomogę. Anioły polecam bardzo, bardzo mocno! :)
UsuńNIc z tej firmy nie miałam jeszcze, kusi mnie ten czyścik. ;)
OdpowiedzUsuńKusi Cię bardzo zasadnie :)
UsuńZnam, mialam i znowu mam...uwielbiam czysciki Lusha :)
OdpowiedzUsuńAngels On Bare Skin chétnie uzywam :) jest naprawdé dobry.
Piąteczka, Karo :) Masz dostęp bezpośredni?
UsuńMam go na liście zakupowej.Jak będę w Pradze muszę zrobić zapasy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Polecam go bardzo mocno :)
UsuńPozdrowienia!
Chciałabym bardzo poznać, bo wiem, że bym go baaardzo polubiła :) moja cera byłaby mi wdzięczna :D
OdpowiedzUsuńCera na pewno byłaby Ci wdzięczna :)
UsuńMiałam ten czyścik i również przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością do niego jeszcze wrócę choć mam ochotę wypróbować jeszcze inne Lushowe czyściki :)
Masz bezpośredni dostęp do Lush? :)
UsuńUwielbiam i serdecznie polecam ich czyścik Buche de Noel, ale niestety jest on tylko dostępny w okresie świątecznym :(
OdpowiedzUsuńPolecany przez Ciebie wariant nadaje się do suchej skóry? :)
Usuńja nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku lush , kiedyś marzyłam o ich szamponach w kostce
OdpowiedzUsuńSzamponów w kostce nie znam kompletnie.
UsuńNo nie powiem...czyściki są na mojej wishliście i jak już uda mi się dorwać do Lusha, to obkupię się za wsze czasy haha:)
OdpowiedzUsuńO ludzie, nie myślę nawet co by się działo jakbym ja wpadła do sklepu Lush :)
UsuńNie miałam jeszcze okazji go używać, a kupić raczej nie mam jak. Szkoda, że rozeszło się po kościach z powstaniem Lusha w Polsce.
OdpowiedzUsuńRównież bardzo ubolewam nad brakiem tej marki w Polsce :/
UsuńJa nie miałam jeszcze styczności z żadnym Lushowym czyścikiem, ale wiesz... wszystko to tylko do czasu! :) Mam w planie wypróbowanie kilku z nich, w tym właśnie aniołki. Zwykle też stawiam na gotowe rozwiązania, zwłaszcza rano, lecz są takie produkty, z którymi idę na kompromis :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że moja cera może polubić się z tą pastą, pamiętam, że miałam kiedyś migdałową pastę Dr. Hauschka i kojarzę zadowolenie. Cera po niej była miękka, gładka i przyjemnie nawilżona :)
Megdil, przygotowuję się powoli do wysyłki paru próbek na Twój adres, także będziesz miała okazję spróbować aniołków :)
Usuń:> Ja też kompletuję dla Ciebie to i owo, muszę tylko udać się do Rossmanna po opakowanka i wyskubać czas na kolejki pocztowe :P
UsuńSpokojnie, spokojnie :) Mnie może uda się załatwić sprawę w weekend ;)
UsuńJa miałam Aqua Marinę i byłam zadowolona, ale ten też chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńBędę pamiętać do Aqua Marinie :)
UsuńSłyszałam wiele dobrego o tym czyściku, ale niestety nie miałam okazji go używać. Mam jedynie Catastrophe cosmetic, która początkowo mnie nie zachwyciła, ale teraz jestem z niej baardzo zadowolona! Po jej użyciu buzia jest uspokojona, zmatowiona i jakaś ładniejsza :) Dodatkowo przyjemne jest to uczucie chłodu, kiedy nakładam ją wyjętą prosto z lodówki :)
OdpowiedzUsuńCatastrophe Cosmetic też jest na mojej liście zakupowej :)
UsuńDzisiaj podczas przeglądania blogów mam jakąś darmową grupę wsparcia mojego detoksu kosmetycznego. Lush Angels on bare skins, to produkt, który chcę spróbować od dawna, co więcej mam bezproblemowy dostęp do niego. Na przeszkodzie do poznania, stawały nam moje nierozsądne wydatki, za które teraz pokutuję ;) Zapisuję na Wish Listę i mam nadzieję, że już niedługo sama się przekonam, czy kosmetyki Lush, są faktycznie tak dobre :)
OdpowiedzUsuńAleż masz dobrze z tym bezpośrednim dostępem :) Też bym tak chciała!
UsuńKosmetyczna pokuta jest czasem wskazana, cóż zrobić :)
Nie mialam okazji uzywac niczego z lush, ale mam zamiar to zmienic:-)
OdpowiedzUsuńChyba hexx opisywala u siebie sporo produktow lush.
Tak, tak, u Hexx można poczytać o tym i owym z LUSH :)
UsuńTO jeden z niewielu jakie miałam okazję używać i bardzo mi podpasował ! jak będę miała tylko okazję z pewnością go kupię :)
OdpowiedzUsuńJest świetny, zgadzam się :)
Usuń